Zwiększył moc ładunku. Są wyniki ekspertyzy ws. bombera Ursusa
Granat mógł pozabijać sąsiadów z całego piętra. To wynik ekspertyzy sądowych biegłych w sprawie bombera z warszawskiego Ursusa.
Do zdarzenia doszło w czerwcu ubiegłego roku. Andrzej M. podłożył pod drzwiami kochanka swojej żony ładunek wybuchowy własnej produkcji. Zazdrosny mężczyzna wykorzystał substancje odzyskane z petard. Umieszczając je w mosiężnym opakowaniu, wielokrotnie zwiększył moc ładunku.
Według ekspertyzy biegłych odłamki mogły zabić osoby znajdujące się nawet kilkanaście metrów dalej.
Ewakuowano 80 osóbNikomu nic się nie stało - z budynku ewakuowano 80 osób, a ładunek wybuchł podczas akcji pirotechników.
42-letni Andrzej M. pół roku wcześniej zostawił pod tymi samymi drzwiami atrapę granatu. Miał także nękać kochanka swojej żony - Bogusława R., grożąc mu, wysyłając sms-y i dzwoniąc.
Wyrok w tej sprawie ma zapaść 21 września. Dzięki najnowszej opinii biegłych może być surowszy. Za próbę zabójstwa Andrzejowi M. grozi nawet dożywocie.