Związkowcy z LOT znów protestowali. Nie wpuścili ich do budynku

  • 19.10.2018 09:40

  • Aktualizacja: 14:37 15.08.2022

Drugi dzień strajku w Polskich Liniach Lotniczych LOT. Kilkadziesiąt osób pikietowało na tyłach biurowca przy ul. Komitetu Obrony Robotników w Warszawie.
Związkowcy zdecydowali się na kolejny dzień protestu, bo - jak mówi ich pełnomocnik Karol Sadowski - nikt nie podjął z nimi dialogu. - Pracodawca nie chce z nami rozmawiać. Nikt z ramienia właściciela się do nas nie odezwał, pomimo złożenia petycji do premiera Morawieckiego - podkreśla

Tym razem związkowców nie wpuszczono do siedziby LOT. - Nie możemy pozwolić na powtórkę z czwartku - wyjaśnia rzecznik spółki Adrian Kubicki. - Musimy zapewnić minimalny komfort pracy dla wszystkich pracowników, którym wczorajsze okrzyki utrudniały wykonywanie obowiązków - dodaje.

Spółka zapewniła, że była przygotowana także na piątkowy strajk.

Punkty sporu

Głównym punktem sporu między związkami zawodowymi działającymi w LOT a władzami spółki jest wypowiedziany w 2013 roku regulamin wynagradzania z 2010 roku. LOT wówczas stanął na krawędzi bankructwa i musiał przeprowadzić restrukturyzację. Spółka otrzymała pomoc publiczną, którą notyfikowała Komisja Europejska. Stare zasady dot. wynagrodzeń zostały zastąpione nowymi, ramowymi - zdaniem związków - mniej korzystnymi dla pracowników. Obecnie płace zależą m.in. od wylatanych godzin. Związki zawodowe krytykują też władze spółki, że nowi pracownicy, np. stewardesy, nie są zatrudniani na umowy o pracę, tylko na umowy cywilnoprawne lub prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą.



Żądaniem protestujących jest również przywrócenie do pracy Moniki Żelazik - zwolnionej kilka miesięcy temu przewodniczącej jednego ze związków zawodowych.

Czwartkowy protest nie utrudnił pracy polskiego przewoźnika na lotniskach. Żaden z lotów nie został odwołany.

Źródło:

RDC,PAP

Autor:

mnd/mg