"Mamy dość". Około 20 tysięcy przedstawicieli OPZZ protestowało w stolicy

  • 22.09.2018 12:23

  • Aktualizacja: 14:36 15.08.2022

Około 20 tysięcy osób przeszło w sobotę ulicami Warszawy w demonstracji Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Związkowcy domagali się m.in. podwyższenia wynagrodzeń i przywrócenia prawa do emerytur pomostowych.
Sobotnia demonstracja Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych odbyła się pod hasłem "Polska potrzebuje wyższych płac!". Demonstranci przeszli ulicami Warszawy z placu Trzech Krzyży przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Według organizatorów zgromadziło się tam około 20 tys. osób.

Nauczyciele, wojskowi, górnicy

W manifestacji wzięli udział m.in. związki zawodowe nauczycieli, wojska, górników, pracowników ZUS, pracowników sądownictwa, weterynarzy, psychologów, zawodów medycznych, usług publicznych, rolników, opieki społecznej, pracowników transportu kolejowego, drogowego, morskiego i lotniczego, pracowników przemysłu spożywczego i poczty. Protestujący nieśli flagi związkowe i transparenty z hasłami, m.in.: "Mamy dość pracy do śmierci", "Stop wygaszaniu emerytur pomostowych", "F-16 startuje, pracownik wojska głoduje", "Mamy dość kolejek do lekarza" i "Chcemy pełnego odmrożenia Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych".

Podczas demonstracji szef OPZZ Jan Guz zwrócił uwagę, że kilka tygodni temu związkowcy zapowiadali przyjazd do Warszawy na spotkanie z premierem Mateuszem Morawieckim, jednak - jak twierdzą - premier nie zdecydował się z nimi spotkać. - Dość mamy życia za 1500 złotych, dość mamy obniżania wynagrodzeń. Żądamy, żeby pan premier przybył i z nami rozmawiał - mówił Guz. Wtórowały mu okrzyki tłumu: "Gdzie jest premier?".

Guz podkreślił, że związkowcy mają dość mówienia, że w budżecie są pieniądze, jednak nie dla nauczycieli i emerytów. - Nasza płaca nie wystarcza na przeżycie. Nasze rodziny umierają z głodu - powiedział. Dodał, że związkowcy mają "dość złych reform rządu, dość nieudanej reformy edukacji, dość złych zmian w ochronie zdrowia i w sądach". - Ogólnie mamy dość pańskich pomysłów (...). Mamy dość braku dialogu, kiedy pan rozmawia tylko z jedną, wybraną grupą, mamy dość kłamliwych wypowiedzi, że dialog trwa. To nieprawda - stwierdził, zwracając się do premiera.

Na placu Trzech Krzyży do protestujących dołączyli uczestnicy ogólnopolskiej manifestacji zorganizowanej przez ZNP. Domagali się oni zwiększenia nakładów na edukację, w tym podwyżek o tysiąc złotych dla nauczycieli oraz dymisji minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej.

Jak zaznaczył prezes ZNP Sławomir Broniarz, dobra edukacja jest "polską racją stanu". - Mamy dobrą szkołę, dobrych nauczycieli i głodowe pensje. Mamy najniższy poziom wynagrodzenia nauczycieli w zjednoczonej Europie. Tak dalej być nie może - przekonywał.

"Głodowe pensje"

Zdaniem Broniarza średnia pensja nauczyciela w Polsce wynosi 26 tys. zł rocznie. - To jest około 2 tys. zł miesięcznie. To jest pensja nauczyciela z wyższymi studiami, z dwoma, trzema kierunkami. Tak dalej być nie może. To są głodowe pensje, głodowe płace, którymi chcemy przyciągnąć do tego zawodu młodych ludzi - mówił. Odpowiedziały mu okrzyki: "Hańba!".

Przypomniał, że kiedy minister edukacji Anna Zalewska wprowadzała reformę, "to miało nic nie kosztować". - Rodzice mieli tego nie zauważyć, miały tego nie zauważyć dzieci. To były kłamstwa, panie premierze - ocenił.

Przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników ZUS Beata Wójcik zaznaczyła, że pracownicy ZUS są najgorzej zarabiającą grupą w kraju. - Już w 2008 r. zawarliśmy porozumienie z prezesem na podwyżkę wynagrodzeń. Szkoda, że to porozumienie nie doczekało się realizacji i dziś mamy szarą rzeczywistość - stwierdziła. Zdaniem Wójcik ponad 70 proc. pracujących w ZUS nie osiąga przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. - To hańba, że pracownicy tak mało zarabiają, posiadając wyższe wykształcenie i wieloletni staż pracy - oceniła.

Podkreśliła, że pracownicy ZUS często wypracowują dodatkowe godziny, nakładane są na nich dodatkowe obowiązki bez podnoszenia wynagrodzeń. - Nie ma naszej zgody na takie zachowanie. Nie ma dialogu w zakładzie, nie ma +socjalu+, odpowiedniego zabezpieczenia. A w zamian, co mamy? Zwalnianie pracowników, wysyłanie ich na przymusowe emerytury. Domagamy się godnej płacy i zapłaty za nadgodziny - powiedziała.

Petycja u premiera

Jak powiedział członek prezydium OPZZ Leszek Miętek, protestujący złożyli petycję w KPRM. - Zwróciliśmy w niej panu premierowi uwagę na to, że jesteśmy obywatelami Rzeczypospolitej, że mamy realne problemy, które chcielibyśmy rozstrzygnąć na drodze dialogu społecznego. Oczekujemy spotkania z premierem - mówił. Dodał, że znalazły się w niej postulaty m.in. podniesienia wynagrodzeń, wprowadzenia uprawnień do emerytury pomostowej po 35 latach pracy dla kobiet i 40 dla mężczyzn oraz przywrócenia wcześniejszych emerytur.

Tak wyglądał protest nauczycieli:



Źródło:

RDC/PAP

Autor:

Łukasz Rydzewski/PG