Warszawa rozpoczęła w środę rozmowy ze Skrą na temat wieloletniej dzierżawy terenów klubowych. Od tego swoje pozostanie w stolicy uzależnia nasza złota medalistka olimpijska w rzucie młotem - Anita Włodarczyk. Ale Skra to tylko wierzchołek góry lodowej.
RDC
Podobne problemy - z atrakcyjnymi gruntami, na które nie stać mniej popularnych klubów - dotknęły też inne zasłużone stołeczne marki: Gwardię, Orła, Marymont czy Warszawiankę.
- To efekt uboczny transformacji - uważa prezes Skry Warszawa Krzysztof Kaliszewski.
- Warszawa faktycznie nie wspiera swoich klubów w taki sposób, w jaki czynią to inne miasta w Polsce - zauważa dziennikarz "Rzeczpospolitej" Piotr Wesołowicz.
Wkrótce ma się to jednak zmienić. - W ratuszu powstał nowy model współpracy samorządu z klubami sportowymi, w ramach którego maksymalizacja zysku nie jest najważniejsza - zdradza wiceprezydent Jarosław Jóźwiak.
Właśnie taki sposób pomocy został zaproponowany Skrze. Niebawem do rozmów powinny usiąść władze Orła Warszawa. - Los zasłużonych klubów zależy tylko i wyłącznie od miasta, bo państwa nie stać na ich dofinansowanie - rozkłada ręce minister sportu i turystyki Witold Bańka.
Ale i państwo mogłoby pomóc stołecznym klubom, choćby poprzez nowelizację ustawy o sporcie. Idealnym rozwiązaniem wydaje się współpraca ministerstwa, ratusza i zasłużonych klubów. W przeciwnym wypadku, za kilka lat w Warszawie może nie być już gdzie uprawiać sportu, nie mówiąc już o wychowywaniu przyszłych olimpijczyków.