"Tor wyścigów konnych na Służewcu jest jednym z najpiękniejszych w Europie"

  • 09.04.2016 10:12

  • Aktualizacja: 13:52 15.08.2022

- Pierwsza oficjalna gonitwa odbyła się w 1777 roku. Klacz Kazimierza Rzewuskiego pokonała konia angielskiego posła Sir Charlesa Whitwortha. To było bardzo ważne, bo Anglia to kolebka wyścigów konnych - opowiadał w "Sobotnim Poranku" Sylwester Puczen, rzecznik Toru Wyścigowego Służewiec.

- Pierwszy tor powstał na Polu Mokotowskim, do 1938 roku zmieniał swoją lokalizację trzy razy. To nie był tor z prawdziwego zdarzenia - opowiadał gość RDC. Z kolei - jak podkreślił - tor na Służewcu jest okrzyknięty jednym z najpiękniejszych torów w Europie.


Tysiące widzów


- Po powstaniu styczniowym zaborca wstrzymał rozgrywanie gonitw, utrudniał wyścigi - mówił Puczen. - Wszystkie stany przychodziły oglądać gonitwy - od najbiedniejszych do najbogatszych Polaków. W tamtych czasach było trochę mniej rozrywek, w których mogli uczestniczyć mieszkańcy Warszawy. Cotygodniowe wycieczki na Służewiec były możliwością oderwania się, wyjazdu wręcz na wieś - opowiadał. Jak dodał, oprócz ówczesnego totalizatora, byli też nieuczciwi ludzie, którzy prowadzili swoją nielegalną grę.


Rzecznik przyznał, że wojny mocno uderzyły w hodowlę koni. - Natomiast sam kompleks zachował się w bardzo dobrym stanie. Oprócz wieży ciśnień, którą Niemcy wysadzili, reszta toru była w dobrym sranie. Starali się nie niszczyć toru, być może dlatego, że stacjonowały tam ich wojska - mówił.

Tor idealny


Jak wyjaśniał  gość "Sobotniego Poranka", zamysłem nie było zbudowanie samego toru. - Miało powstać całe miasteczko wyścigowe - z mieszkaniami, stajniami, sklepami, szkółką i dodatkowym torem roboczym, co się rzadko zdarza na światowych torach - tłumaczył.


- Dzięki możliwościom, jakie daje Służewiec, architekci ułożyli tor idealny - ocenił Puczen. - Samo usytuowanie trybun było kilkukrotnie sprawdzane, żeby przyjemność z oglądania była jak największa. Na samym torze dobór podłoża, gleby trwał kilka lat - opowiadał.


Sezon


Puczen podkreślił, że cena konia nie przesądza o jego szansach. - Można kupić konia wyścigowego za tysiąc zł, a można kupić za milion euro. Ale to o niczym nie świadczy. Nasz zeszłoroczny faworyt - Va Bank - kosztował kilkanaście tysięcy euro, a wygrywał z końmi za kilkaset tysięcy - opowiadał. Średni miesięczny koszt utrzymania konia wyścigowego to 1,5 tys. zł.


Otwarcie tegorocznego sezonu odbędzie się w niedzielę 17 kwietnia, o godz. 14 (dowiedz się więcej). - Obok Derby Gali i Wielkiej Warszawskiej, otwarcie sezonu jest jednym z najważniejszych wydarzeń. To oczekiwanie widzów, środowiska wyścigowego. Spodziewamy się kilku tysięcy widzów - przyznał gość RDC.


Źródło:

RDC

Autor:

gk