Szef MSZ w RDC: Tusk mógłby zrobić bardzo wiele, chociażby przekazywać nam informacje

  • 18.10.2017 08:45

  • Aktualizacja: 14:20 15.08.2022

- Donald Tusk nie pomaga w realizacji żadnych polskich interesów ani w Unii, ani poza nią. Mógłby zrobić bardzo wiele, chociażby przekazywać informacje - mówił w "Poranku RDC" Witold Waszczykowski. Szef MSZ dodał, że trzeba skończyć z "iluzją, że - przechodząc na stanowisko urzędnika międzynarodowego - taka osoba staje się kosmopolitą".
Witold Waszczykowski, który był gościem Grzegorza Chlasty w "Poranku RDC", zaznaczył, że bardzo negatywnie ocenia działalność Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. - Nie pomaga w realizacji żadnych polskich interesów ani w Unii, ani poza nią. Mógłby zrobić bardzo wiele, chociażby przekazywać informacje, dzielić się z nami informacjami - powiedział szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych.



Gość RDC pytał, kiedy ostatnio Donald Tusk był z wizytą w Polsce. - To było w grudniu, kiedy zachęcał do puczu ludzi, którzy protestowali przed Sejmem. To jest dialog? Oczekiwania są jasne. Trzeba skończyć z iluzją, że - przechodząc na stanowisko urzędnika międzynarodowego - taka osoba staje się kosmopolitą. Doskonale wiem, że inne nacje, inni urzędnicy są albo briefowani przez szefów rządów, albo sami informują - podkreślił Witold Waszczykowski.




- Przede wszystkim jest to przekazywanie informacji, to jest ściąganie ludzi. Proszę sobie wyobrazić, ilu ludzi ściągnęła do współpracy w centrali w Brukseli pani Federica Mogherini i urzędnicy z innych krajów. Ile osób zatrudniła pani Elżbieta Bieńkowska? Ile osób zatrudnił na stanowiskach europejskich pan Tusk? Jakie informacje nam przekazał? W jakiej kwestii, która interesuje Polskę, np. Nord Streem II, opowiedział się i lobbował, aby interes Polski był zrealizowany? Jak takich nie znam - przekonywał szef MSZ.

Wielka Brytania obserwatorem Trójmorza

Gość "Poranka RDC" mówił również o działaniach polskiej dyplomacji w ramach tzw. inicjatywy Trójmorza. Jak stwierdził, potrzebne jest, aby nasza część UE, leżąca od Bałtyku po Morze Czarne i Adriatyk, była tak samo zintegrowana i spięta projektami infrastrukturalnymi jak Europa Zachodnia. - Ta koncepcja tego właśnie dotyczy. Chcielibyśmy, aby nasze wysiłki i fundusze strukturalne można było objąć jakimś planem, abyśmy byli połączeni systemem dróg, które nie kończyłyby się na naszych granicach, ale łączyły się w konkretną całość - tłumaczył.

Wyjaśnił, że ważne jest, abyśmy byli połączeni nie tylko ze wschodu na zachód, ale również z północy na południe, aby region Europy Środkowo-Wschodniej ze sobą współpracował. - Innym elementem współpracy jest infrastruktura energetyczna, bo nasza część Europy jest uzależniona od importu gazu i ropy. To są pomysły na większe zintegrowanie tej części Europy. Wszystko po to, żeby nie odstawała ona z integracją od Europy Zachodniej. Bo na razie odstaje - podkreślił Waszczykowski.



Szef polskiej dyplomacji wspomniał, że póki co państwami współpracującymi w ramach inicjatywy Trójmorza są tylko kraje UE, chociaż - jak zauważył - zainteresowanie jest szersze. - Takie państwa jak Albania, Czarnogóra czy Macedonia, które nie należą jeszcze do UE, już wyrażają chęć współpracy. Bardzo mocno zabiega również Ukraina, a kilka dni temu, będąc w Londynie, dowiedziałem się od Brytyjczyków, że są zainteresowani, aby być obserwatorem przy koncepcji Trójmorza - poinformował gość RDC.

Kompetencje prezydenta

Waszczykowski odniósł się również w "Poranku RDC" do pomysłu, który padł w niedawnym wywiadzie prezesa PiS dla „Gazety Polskiej”, by prezydent przejął kontrolę nad polityką zagraniczną. Jak ocenił szef dyplomacji, minister Szczerski już "stanowczo zaprzeczył", żeby była możliwość, aby prezydent całkowicie przejął politykę zagraniczną. - Co nie oznacza, że w wielu wydarzeniach międzynarodowych miejsce dla prezydenta jest - powiedział.

Przypomniał, że prezydent reprezentuje państwo i ma prawo, a czasem obowiązek, uczestniczyć w ważnych wydarzeniach. - Czy akurat w szczytach europejskich? Być może w okolicznościowych tak, natomiast rutynowe Rady Europejskie zastrzeżone są dla egzekutywy, czyli premierów i prezydentów z krajów, gdzie funkcjonuje system prezydencki. Tam mówi się o politykach sektorowych, nie tylko o polityce zagranicznej UE, ale również np. o dyrektywie dotyczącej pracowników delegowanych, a to kwestia odnosząca się do kilku ministerstw - zaznaczył Witold Waszczykowski.



- Teoretycznie można sobie to wyobrazić. Przed Radą Europejską prezydent musiałby zwołać radę gabinetową, aby dowiedzieć się, jak wygląda polityka sektorowa, uzyskać mandat do rozmów, potem przywieźć konkluzje i przełożyć je na zadania. To byłoby dublowanie premiera i trochę skomplikowana sytuacja - mówił.

Pracownicy delegowani

Waszczykowski odniósł się również do kwestii dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych. Kością niezgody jest cały czas kwestia ograniczenia okresu delegowania pracowników. Według unijnych propozycji po okresie delegowania pracownik musiałby zostać objęty wszystkimi przepisami dotyczącymi praw socjalnych państwa przyjmującego. Jak powiedział szef polskiej dyplomacji, ma nadzieję, że ta "batalia" zakończy się konsensusem, który "nie będzie dla nas tzw. zgniłym kompromisem, a będzie godził". - Polska wysyła około pół miliona pracowników na teren Europy, to są nasi kierowcy, firmy budowlane, rzemieślnicy czy lekarze i pielęgniarki. Jesteśmy zainteresowani kompromisem. Przecież jesteśmy krajem flankowym UE i do nas napływają pracownicy spoza UE, którzy z nami konkurują - wyjaśnił.



Jak zauważył, pewna standaryzacja usług jest potrzebna, ale nie można tego zrobić kosztem naszej części Europy. - W tym jest problem, że dyrektywa o pracownikach delegowanych sprawia wrażenie, jakby były to zakusy na ograniczenie swobodnego przepływu ludzi i usług. Mamy tutaj problem. Oczywiście dyskutujemy ze stroną francuską, która bardzo mocno akcentuje tę dyrektywę i musimy znaleźć kompromis - podkreślił szef MSZ.

Relacje z Niemcami i Rosją

Gość RDC raz jeszcze skomentował wyniki wyborów w Niemczech i ocenił, że cały czas są one szansą dla Polski, ponieważ - jak mówił - koalicja CDU-CSU z SPD mówiła wieloma głosami. - Inaczej mówił urząd kanclerski, a inaczej MSZ. Tu jest szansa, że dojdzie do większej współpracy w kwestiach europejskich w tej koalicji. To ciągle szansa - zauważył.

Wspomniał również o relacjach z Rosją. Jak powiedział, problem polega na tym, że Rosjanie od lat - w jego ocenie - dokonują rewizji historii. - Z szokiem czytamy, iż pakt Ribbentrop-Mołotow ratował. Przecież historycy z całego świata zgadzają się, że był jedną z poważnych przyczyn wybuchu II wojny światowej. Mamy problem z rewizją historii dokonywaną od lat przez Rosjan, którzy nie akceptują tego, co działo się przed, w czasie i po wojnie - przekonywał.



Jak zauważył, Polska ma pomysł na Rosję. - Jesteśmy otwarci na dialog. Dwa lata temu, po objęciu stanowiska ministra spraw zagranicznych, wysłałem wiceministra do Moskwy, aby rozpoczął rozmowy. Decyzje szczytu NATO z Warszawy zapowiadały, że z jednej strony umacniamy obronę, ale też utrzymujemy dialog. Natomiast to Rosja nie odpowiada - mówił. Dodał, że "klucze do poprawy polsko-rosyjskich relacji są w Moskwie". - M.in. takim kluczem jest wrak (Tu-154 - red.). Po co jest trzymany siedem lat, kiedy można było w przypadku innych wypadków znacznie szybciej rozwiązać te sprawy - tak jak choćby po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu nad Ukrainą? - pytał Waszczykowski.

"Doszedłem do prestiżowego stanowiska"

Minister Waszczykowski, pytany o słowa posłanki Hrynkiewicz, która wypowiedziała w Sejmie pod adresem protestujących  lekarzy rezydentów słowa "niech jadą", zaznaczył, że pani profesor już przeprosiła. - To przecież nie była wypowiedź z trybuny, to była uwaga rzucona z ław poselskich, w ferworze zaciętej debaty. Przyjmuję, że przeprosiła i wycofała te słowa - mówił.



Wspomniał, że, wyjeżdżając na każdą wizytę zagraniczną, polscy dyplomaci mają "za punkt honoru" spotkanie z Polakami. - Apelujemy o powrót, opowiadamy o tym, co robi polski rząd, jak próbuje zmienić sytuację szczególnie młodych Polaków, ale również starszych. Pokazuję to na swoim przykładzie. Ja też byłem imigrantem. W latach 80. żyłem w USA i opłacało mi się wrócić do Polski, bo doszedłem do ważnego, prestiżowego stanowiska. Także jest możliwość, aby po emigranckim losie zrobić karierę w Polsce - powiedział w "Poranku RDC" szef MSZ Witold Waszczykowski.

Źródło:

RDC

Autor:

mg