Sąd zwolnił z aresztu adwokata oskarżonego o znęcanie się nad żoną. Zażalenie prokuratury

  • 19.07.2018 07:31

  • Aktualizacja: 23:35 25.07.2022

Prokuratura złożyła zażalenie na decyzję sądu, który wypuścił z aresztu adwokata oskarżonego o znęcanie się nad niepełnosprawną małżonką. Krzysztof S. jest objęty dozorem i ma zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość mniejszą niż 200 metrów.
- Prokuratura Rejonowa Warszawa Ochota skierowała zażalenie na postanowienie Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy, którym sąd uchylił stosowane wobec Krzysztofa S. tymczasowe aresztowanie – poinformował Łukasz Łapczyński - rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Zażalenie trafiło do sądu 17 lipca.

Krzysztof S. wyszedł na wolność w ubiegłym tygodniu. Decyzja o uchyleniu mu aresztu zapadła na drugiej rozprawie procesu, po przesłuchaniu świadków, w tym pokrzywdzonej, czyli jego żony. Adwokat jest teraz objęty dozorem policyjnym, ma zakaz kontaktowania się z małżonką i zakaz zbliżania się do niej na odległość mniejszą niż 200 metrów.

- W ocenie prokuratora, jedynie izolacyjny środek zapobiegawczy jest w stanie zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania. W dalszym ciągu zachodzi bowiem realna obawa matactwa procesowego. Ponadto, biorąc pod uwagę ustalenia sprawy i przestępstwo, o jakie został oskarżony, realnie grozi mu surowa kara pozbawienia wolności – dodał prok. Łapczyński. Do czasu rozpatrzenia zażalenia Krzysztof S. będzie na wolności.

Wyłączenie jawności

Pytania o powód zmiany środka zapobiegawczego PAP wysłała do sądu. "W odpowiedzi na zadane pytanie uprzejmie informujemy, że w związku z tym, że sprawa toczy się z wyłączeniem jawności, nie udzielamy żadnych informacji o jej przebiegu" – odpisała Samodzielna Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.

Jawność procesu wyłączono 5 lipca, na pierwszym posiedzeniu sądu. Sędzia Urszula Andrejuk-Kielak decyzję uzasadniła, przede wszystkim, ważnym interesem prywatnym pokrzywdzonej.

"Wszczynał awantury"

Krzysztof S. jest doktorem prawa i adwokatem. Do niedawna był także głównym przedstawicielem warszawskiej fundacji wspierającej osoby dotknięte przemocą w rodzinie. W internecie pisał o sobie "trzymam stronę kobiet". Na ławę oskarżonych trafił pod zarzutem znęcania się nad żoną, "jako osobą najbliższą i nieporadną ze względu na jej stan psychiczny i fizyczny". Kobieta przeszła ciężką chorobę nowotworową. Teraz jest na rencie.

"Wielokrotnie wszczynał awantury, wielokrotnie wyzywał i poniżał pokrzywdzoną, (...) szarpał i popychał, zaś od lutego 2018 r. stosował przemoc fizyczną wobec pokrzywdzonej, polegającą na wielokrotnym biciu pięściami po głowie i kopaniu po całym ciele" - napisał prokurator w akcie oskarżenia.

"Opinia osoby agresywnej"

Krzysztof S. został zatrzymany w marcu po tym, jak "przewrócił pokrzywdzoną, kopał ją po głowie, uderzał ją w głowę metalowym pojemnikiem typu żardiniera nie mniej niż 10 razy i uderzał po całym ciele plastikowym wieszakiem, czym doprowadził do powstania u pokrzywdzonej urazu głowy, urazu twarzoczaszki ze złamaniem dolnej ściany oczodołu lewego z przemieszczeniem odłamków, rany tłuczonej łuku brwiowego lewego krwiaka okularowego po stronie lewej, rany podeszwy lewej" – wyliczał prokurator.

Jak informował w maju rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, "z relacji świadków, w tym sąsiadów, wynika, iż Krzysztof S. został przez nich poznany, jako osoba często widywana w stanie upojenia alkoholowego, miał też opinię osoby agresywnej".

Krzysztofowi S. grozi nawet osiem lat pozbawienia wolności.

Źródło:

PAP

Autor:

mg