Rewolucja w Kościele katolickim? Terlikowski: to nie dzieje się w 800 lat, tylko czasami w 3 miesiące

  • 06.02.2016 12:18

  • Aktualizacja: 13:49 15.08.2022

- Papież Franciszek zaprasza nas do debaty i przedstawia kilka propozycji. Chce rozmawiać choćby o decentralizacji, formach zarządzania w Kościele czy nowym języku. Jeśli mamy rozmawiać, to musimy odpowiadać na te propozycje. Mnie się niektóre z nich bardziej podobają, inne mniej - mówił w "Sobotnim poranku" Tomasz Terlikowski.

Gość Tomasza Stawiszyńskiego podkreśla, że papież Franciszek cieszył się największą popularnością w czasie pierwszego roku pontyfikatu. - Od tego momentu liczba pielgrzymów na pl. Świętego Piotra systematycznie spada. Rok temu to był gigantyczny efekt, bo to jest mniej więcej połowa tego, co było - mówi Terlikowski.


Papież-internauta


Terlikowski podkreśla, że spadające zainteresowanie osobą papieża Franciszka jest częściowo związane z zagrożeniem terrorystycznym, ale nie tylko.


- Wydaje się, że ten efekt zachwytu odmiennością, innością papieża z bardzo dalekiego kraju i kontynentu trochę mija i przynajmniej część środowisk katolickim zaczyna zadawać pytania o model tego pontyfikatu i sposób komunikacji - mówi gość RDC.


Tłumaczy, że coraz więcej słychać głosów na temat tego, czy papież jest miłośnikiem mediów społecznościowych.


- Momentami dochodzi do takich sytuacji, których forma tych mediów przesłania treść. Najlepszym przykładem jest tutaj spot o modlitwie międzyreligijnej (...). Same obrazki były tak skomponowane, że mogły sugerować odbiorcom, że tak naprawdę wszystkie religie są równe, co jest nieprawdziwe nie tylko z punktu widzenia chrześcijaństwa, ale większości religii - albo dlaczegoś jestem buddystą, albo katolikiem, albo muzułmaninem i wtedy wierzę trochę inaczej - komentuje Terlikowski.



Rewolucja w Kościele


Jak podkreśla Tomasz Terlikowski, "tu nie chodzi o to, żeby powiedzieć, że nie ma żadnej przestrzeni do rozmowy między tymi religiami".


- Ten spot modlitwy jest bardzo dobrze zrobiony, ale tak się przejęli tym, że dorobili do tego obrazki, które nie do końca trzymają się z tekstem. To jest taka lekcja, nie tylko dla Franciszka. To mocne przypomnienie, że forma jest przekazem, że nie w każdej formie i nie każdymi środkami możemy przekazać każdą treść - wyjaśnia gość "Sobotniego poranka".


Tłumaczy, że na przestrzeni wieków "chrześcijaństwo nabierało i przerabiało formę, np. kultury greckiej czy rzymskiej tak, żeby te pierwotnie wyłożone prawdy (...) wyrazić w innym kontekście językowym".


- Bardzo trudno jest na szybko zmienić język, a warto sobie uświadomić, że w tej chwili zachodzi gigantyczna rewolucja. Podobna trwała między 300 a 800 lat. Chrześcijaństwo, tak jak judaizm, było religią słowa i w pewnym momencie chrześcijanie odrzucili starotestamentowe zakazy obrazowania Boga, bo jeśli sam Bóg się wcielił, stał się człowiekiem, to wiemy jak wygląda Syn Boży (...), ale zanim powstała ikonografia chrześcijańska, to spory o to trwały z 800 lat, dlatego że trzeba było przełożyć język słowa na język obrazu - mówi.


Dodaje też, że obecnie w Kościele katolickim mamy podobną sytuację, "w której religię słowa (...) musimy przełożyć na ruchomy obraz". - To nie dzieje się w 500 czy 800 lat, tylko czasami w 3 miesiące (...). Nie chcę powiedzieć, że stała się jakaś straszliwa rzecz. Moim zdaniem popełniono błąd komunikacyjny. Ale nie błądzi i nie myli się ten, który nic nie robi - uważa Terlikowski.