Puchar Polski: Legia Warszawa pokonała 4:0 Zawiszę Bydgoszcz [relacja]

  • 16.03.2016 20:52

  • Aktualizacja: 13:51 15.08.2022

Piłkarze Legii Warszawa pokonali pierwszoligowego Zawiszę Bydgoszcz 4:0 (1:0) w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu Polski i są w komfortowej sytuacji przed rewanżem w Bydgoszczy (6 kwietnia). Trzy bramki dla wicemistrzów Polski strzelił Nemanja Nikolic, a jedno trafienie dołożył Łukasz Broź.

Wielu obserwatorów zastanawiało się przed meczem, jaki skład pośle w bój trener Stanisław Czerczesow, mając na uwadze sobotnie starcie w lidze z Lechem Poznań. Rosyjski szkoleniowiec wystawił jednak dosyć mocną drużynę, "przemeblowując" tylko nieco defensywę. Do wyjściowej jedenastki po dwóch meczach spędzonych na ławce wrócił Michał Pazdan, który wskoczył do składu w miejsce Igora Lewczuka, a na bokach po raz pierwszy w tym roku okazję do pokazania swoich umiejętności dostali Łukasz Broź i Tomasz Brzyski. W porównaniu do drużyny, która w minioną sobotę wybiegła na mecz z Cracovią, zabrakło jeszcze Michała Kucharczyka, a zastąpił go Ondrej Duda. Występ Słowaka także stał pod znakiem zapytania, a to z powodu matury, jaką miał zdawać w tym tygodniu w swoim kraju. Jednak jak widać wszystko przebiegło na tyle szybko, że dzisiaj mogliśmy go już obserwować podczas spotkania z grającym w 1. lidze Zawiszą.


Przewaga Legii w tym meczu ani na moment nie podlegała dyskusji, chociaż w pierwszej połowie były momenty, gdy pod bramką Arkadiusza Malarza robiło się gorąco. Początek należał jednak do bardzo udanych w wykonaniu "Wojskowych". Pierwszą dogodną okazję zmarnował już w 6. minucie Aleksandar Prijović, który znalazł się sam na sam z bramkarzem gości Damianem Węglarzem, ale ten jednak sparował jego uderzenie na rzut rożny. Chwilę później, po wykonaniu tego stałego fragmentu gry, było już 1:0 dla Legii. Po zamieszaniu w polu karnym piłkę na raty wpakował do siatki Nemanja Nikolić i od tego momentu Legioniści mogli spokojnie kontrolować przebieg gry.


Znaczenie tak szybko strzelonej bramki podkreślał po meczu kapitan Zawiszy - Kamil Drygas.



Do końca pierwszej połowy wynik się utrzymał i mimo że optyczną przewagę posiadała Legia, to nie przełożyło się to na kolejne bramki. Co więcej, do wyrównania mogli doprowadzić goście, a konkretnie Piotr Stawarczyk, gdy piłka po jego uderzeniu głową w 14. minucie minimalnie minęła bramkę gospodarzy. Groźnie zrobiło się również w 40. minucie, jednak nie był to efekt żadnej składnej akcji Zawiszy, a bardziej niepewności w obronie Legii. Tomasz Brzyski ryzykownie wybił piłkę we własnym polu karnym, a ta niebezpiecznie opadała pomiędzy Arkadiusza Malarza i dwóch napastników gości. Ostatecznie skończyło się tylko na strachu dla Legii, bo bramkarz gospodarzy był w tej sytuacji faulowany.


W przerwie nie do końca zadowolony z postawy swoich podopiecznych Stanisław Czerczesow musiał kilka razy podnieść głos, aby jego piłkarze bardziej przykładali się do gry. Przemowa szkoleniowca przyniosła oczekiwany efekt, bo w drugiej połowie bydgoszczanie nie mieli już nic do powiedzenia. Na 2:0 podwyższył pięknym uderzeniem zza pola karnego Łukasz Broź, a piłka zanim wpadła do siatki, to odbiła się jeszcze od poprzeczki.


Jak przyznawał prawy obrońca Legii, to zdecydowanie najpiękniejszy gol w jego karierze.



Po takim trafieniu było wiadomo, że Zawiszy będzie bardzo trudno się podnieść. Kolejne gole dla Legii stanowiły kwestię czasu. "Wojskowi" zdobyli ich jeszcze dwa, a autorem obu był Nemanja Nikolić, który tym samym skompletował hat-tricka. Napastnik reprezentacji Węgier mógł mieć nawet cztery bramki na koncie, jednak w 73. minucie odstąpił rzut karny podyktowany za faul na wprowadzonym chwilę wcześniej z ławki Kasperze Hamalainenie, Ondrejowi Dudzie. Słowak jednak przestrzelił jedenastkę, czym zdenerwował trenera Czerczesowa, który na pomeczowej konferencji przyznał, że powinien strzelać Nikolić i takiej samowolki swojego zawodnika tolerować nie będzie.


Dudę czeka więc poważna rozmowa ze szkoleniowcem, ale za to urazy do niego nie żywi „Niko”. Napastnik Legii stwierdził po meczu, że bez problemu zgodził się na wykonywanie rzutu karnego przez kolegę, mimo że to on był wyznaczony. - Wziąłem piłkę z zamiarem wykonania tego rzutu karnego, ale Dudi poprosił mnie o możliwość zrobienia tego za mnie. Zgodziłem się, bo uważam, że każdy gol podnosi u zawodnika pewność siebie, a to dobrze mieć w drużynie jak najwięcej piłkarzy wierzących w swoje możliwości. Przykro mi, że nie udało mu się strzelić - powiedział Nikolić.



Mecz zakończył się więc wynikiem 4:0, co praktycznie przesądza sprawę awansu Legii do finału Pucharu Polski. Obrońca Michał Pazdan, który po powrocie do wyjściowego składu zaliczył dziś dobre spotkanie, nie uważa jednak, że rywalizacja w tym dwumeczu jest zakończona.


W środę, 6 kwietnia, Legię czeka rewanż w Bydgoszczy i były zawodnik Jagiellonii jest zdeterminowany, aby w tym meczu również udowodnić swoją wyższość nad przeciwnikiem.




We wtorek odbył się również pierwszy mecz półfinałowy rozgrywek Pucharu Polski. Lech Poznań pokonał Zagłębie Sosnowiec 1:0 i także jest krok bliżej wielkiego finału. Szykuje się więc powtórka sprzed roku, gdy Legia pokonała Lecha 2:1 i sięgnęła po trofeum, ale najpierw obie drużyny zmierzą się już w tę sobotę w 28. kolejce Ekstraklasy. "Wojskowi" przystępują do tej rywalizacji jako lider, a podopieczni Jana Urbana zajmują piąte miejsce. Determinacji podopiecznym Czerczesowa na pewno nie zabraknie, zwłaszcza, że mają oni z Lechem rachunki do wyrównania. Jesienią przegrali z nimi aż dwa razy - w Superpucharze Polski 3:1 oraz w lidze przy Łazienkowskiej 1:0. Decydującą bramkę "Kolejorza" na stadionie Legii zdobył Kasper Hamalainen. Początek meczu w sobotę o godz. 20:30.


Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Michał Pazdan, Tomasz Brzyski – Guilherme (66. Michaił Aleksandrow), Ariel Borysiuk, Tomasz Jodłowiec, Ondrej Duda (80. Michał Masłowski) - Aleksandar Prijovic (71. Kasper Hamalainen), Nemanja Nikolic.


Zawisza Bydgoszcz: Damian Węglarz - Sebastian Kamiński, Toni Markic, Piotr Stawarczyk, Jean-Yves M'voto, Blazo Igumanovic - Karol Danielak (75. Jakub Smektała), Kamil Drygas, Gal Arel (64. Maciej Kona), Wasił Panajotow - Karol Angielski (69. Mica).

Źródło:

PAP, RDC

Autor:

Wojciech Piela