Prokuratura wyjaśnia przyczyny śmierci sprawcy szalonego rajdu w Radomiu
20.06.2018 12:50
Aktualizacja: 14:32 15.08.2022
Zaatakował cztery osoby nożem, jedną próbował potrącić, zmarł w trakcie zatrzymania przez policję. Do tych tragicznych zdarzeń doszło w środę w nocy w Radomiu. Sprawę bada prokuratura.
4
RDC
Wszystko zaczęło się tuż po północy. 43-letni mężczyzna pobił w mieszkaniu na osiedlu Ustronie swoją konkubinę i uciekł. Następnie wtargnął do przypadkowego mieszkania na osiedlu Idalin, gdzie zaatakował nożem 34–letniego mężczyznę. Ten wyskoczył przez okno. Napastnik zabrał kluczyki do auta pokrzywdzonego i wjechał do centrum Radomia. Tam znowu wszedł do przypadkowego mieszkania i zaatakował nożem 75-latka. Wybiegając ranił kolejnego - tym razem 79-latka.
To jednak nie koniec rajdu szaleńca, który pojechał pod dworzec PKP. Tam próbował staranować mężczyznę stojącego przy przystanku. Ten uciekł, a 43-latek ruszył za nim, taranując wszystko, co spotkał na swojej drodze.
Mężczyzna zmarł
Świadkowie przyznają, że napastnik działał w szale.
Wezwani policjanci namierzyli sprawcę szalonego rajdu. Został obezwładniony i zakuty w kajdanki. Tuż po podjętej interwencji zaczął tracić przytomność, wcześniej dostał drgawek. Finał tej historii jest tragiczny. - Mężczyzna zmarł, mimo reanimacji - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Beata Galas.
Dokładną przyczynę śmierci ma wykazać sekcja zwłok 43-latka. Jej wyniki odpowiedzą na pytanie, czy był pod wpływem alkoholu lub narkotyków.
Spośród wszystkich poszkodowanych w tej chwili w szpitalu przebywa 75-latek. Jego stan jest ciężki.