Protest w obronie zwolnionej pracowniczki PLL LOT odbył się w środę przed siedzibą spółki w Warszawie. Przewodnicząca jednego z największych zrzeszeń pracowników Monika Żelazik została zwolniona dyscyplinarnie.

Według władz przewoźnika Monika Żelazik zwolniona została za rażące naruszenie zasad bezpieczeństwa. W mailu wysłanym do 600 osób miała nawoływać do przyniesienia na jeden z protestów butelek z benzyną, porównywała też spór z pracodawcą do walki w Powstaniu Warszawskim. Później tłumaczyła, że to był żart. - Dla nas najważniejsze jest jednak bezpieczeństwo - mówi rzecznik PLL LOT Adrian Kubicki.

Firma zawiadomiła więc prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Śledczy wszczęli postępowanie w tej sprawie. Związkowcy mają jednak inne zdanie na ten temat. - Została zwolniona za obronę związków - mówi Piotr Szumlewicz z OPZZ.

Związkowcy są w sporze z władzami PLL LOT od kilku miesięcy. Chcą powrotu do starego regulaminu wynagrodzeń sprzed kilku lat, na co nie chcą się zgodzić linie lotnicze. Związki zawodowe argumentują też, że nowi pracownicy, np. stewardesy, nie są zatrudniani na umowy o pracę, tylko na umowy cywilnoprawne lub prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą. Zawiązał się komitet protestacyjny, jednak to, czy strajk jest legalny, rozpatruje obecnie sąd.

Spółka zatrudnia około trzech tysięcy pracowników w kilkudziesięciu krajach na całym świecie.

6,8 mln pasażerów

W 2017 r. LOT przewiózł łącznie ponad 6,8 mln pasażerów, co oznacza wzrost o ponad jedną czwartą w ciągu roku. Do 2020 r. przewoźnik planuje przekroczyć liczbę 10 mln pasażerów rocznie.

Udziałowcami PLL LOT są: Skarb Państwa (99,856 proc. akcji) oraz TFS Silesia (0,144 proc. akcji).