Polacy zaatakują "górę gór". Jak wygląda trening przed zimową wyprawą na K2?

  • 21.11.2017 11:01

  • Aktualizacja: 23:01 25.07.2022

8611 metrów nad poziomem morza - tam znajduje się cel polskiej wyprawy, której zadaniem jest zwieńczenie kilkudziesięcioletniej działalności człowieka w Himalajach i Karakorum zimą. O przygotowaniach do próby zdobycia K2 z trenerem przygotowania fizycznego rozmawiał Przemek Lis.
Ostatnim niezdobytym dotąd szczytem jest K2 – góra przez wielu uważana za najtrudniejszą. To jednak nie przeraża polskich himalaistów. Polacy jako pierwsi dokonali niemożliwego w najwyższych górach. 17 lutego 1980 roku Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy zameldowali: „jesteśmy na szczycie”, stając na dachu świata, na Mount Everest. Najwyższy szczyt Ziemi został zimą zdobyty jako pierwszy, potem ruszyła lawina. Dotychczas o tej porze roku zdobyto 13 z 14 ośmiotysięczników. Na 10 z nich jako pierwsi weszli Polacy.

Grupa himalaistów szykuje się teraz, by zdobyć K2. Sztab ludzi zaangażowanych w program „Polski Himalaizm Zimowy im. Artura Hajzera” planuje wyprawę, organizuje transport, obmyśla strategię oraz ćwiczy w pocie czoła. W XXI wieku towarzyszy im najnowsza technologia oraz wiedza o ludzkim organizmie, jakiej nie było prawie czterdzieści lat temu. Nad fizycznym przygotowaniem „lodowych wojowników”, którzy mają szanse zdobyć K2, czuwa trener w teamie Forma na Szczyt Karol Hennig, który przygotowuje himalaistów do zimowej wyprawy na K2. Rozmawiał z nim Przemysław Lis.

Przemysław Lis: Jak często widuje się Pan ze sportowcami?

Karol Hennig: Sportowcy pracują na zasadzie planów treningowych. W większości trenują samodzielnie, stale jesteśmy jednak w kontakcie online. Technologia umożliwia mi monitorowanie na bieżąco stanu kondycji sportowców czy wykresu pracy serca. Dzięki temu na odległość wiem, co dzieje się w organizmie sportowca podczas treningu.

Technologia wejdzie na K2?

W czasie wyprawy będziemy używali przenośnego sprzętu diagnostycznego, m.in. pulsometru i niewielkiego aparatu EKG. Wyniki będzie można spod K2 wysłać do Polski satelitarnie, na miejscu będziemy analizować stan ich zdrowia.

Powyżej 8 tys. m. n.p.m. człowiek działa jak w narkotycznym transie – jest mniej tlenu, inne ciśnienie, a każdy najmniejszy ruch wymaga o wiele więcej wysiłku. Jak na nizinach przygotować się do takich warunków?

Dzięki diagnostyce, badaniom wydolnościowym czy fizjologicznym, jesteśmy w stanie sprawdzić organizm himalaisty pod kątem predyspozycji do takiego wysiłku oraz pod kątem niedoborów, które trzeba uzupełnić. To pozwala na kilka miesięcy przed wyprawą uzupełnić niedobory, tu na miejscu, w Polsce. Dzięki temu organizm będzie lepiej przygotowany, by radzić sobie z wysokością. Do tego dochodzi dieta na samej wyprawie. To głównie witaminy i antyoksydanty, które w odpowiednich dawkach mają olbrzymi wpływ na działanie organizmu w ekstremalnych warunkach.

Jak odpowiednio dobrać dietę dla wyczynowca w Karakorum?

Nic na siłę. By osiągnąć najlepsze wyniki, sportowiec musi jeść to, co lubi, co mu będzie smakować. Dlatego w planowaniu tak ważne są preferencje żywieniowe. Nawet jeśli dietetycy wiedzą, że coś działa, że się sprawdza, ale nie smakuje sportowcom – wtedy taka dieta nie ma sensu. Najważniejszy jest smak, za którym oczywiście idzie apetyt – to jest podstawą. Kiedyś himalaiści żywili się tym, co było dostępne, co akurat udało się "załatwić" jadąc na wyprawę. Dziś zastanawiamy się, jak mogłyby wyglądać akcje Polaków, gdyby 30-40 lat temu dysponowali wiedzą na temat żywienia, które byłoby odpowiednio zbilansowane.

W naszej pracy chcemy zmienić podejście do himalaizmu. Korzystamy z nowinek technicznych, śledzimy najnowsze publikacje oraz jesteśmy na bieżąco z osiągnięciami medycyny. Wszystko po to, by podciągnąć wyniki i ułatwić działanie w najtrudniejszym ze znanych nam środowisk – w górach wysokich.

Jak wygląda trening przed zimową wyprawą na K2?

Najważniejsze jest to, że wszyscy himalaiści biorący udział w wyprawie na K2 są bardzo doświadczeni. Nie zaczynają od zera, trenują od wielu lat i cały czas regularnie jeździli w góry. Prawie połowa z nich była pod K2. Dlatego ich doświadczenie i zdolności psychofizyczne są dla nas punktem wyjścia przy planowaniu treningu. Tam „na górze” bardziej niż kondycja liczą się zdolności psychomotoryczne – czyli to, jak potrafimy zmusić się do działania i wykrzesać z organizmu jak najwięcej. To bardzo ważne, dlatego himalaiści dużo trenują w górach – wspinając się i chodząc po nich. Poza tym skupiamy się na treningach interwałowych i aerobowych. Wykorzystuje się do nich odpowiednio pochyloną bieżnię lub maszynę, która symuluje wchodzenie po schodach.

Przykładowy trening to 120 minut na pochyłej bieżni, idąc z odpowiednio obciążonym plecakiem. Podobnie wygląda ćwiczenie na maszynie do wchodzenia po schodach, która zmienia tempo i ilość siły, jaką musimy włożyć, by pokonać stopnie. Jednak żaden, nawet najbardziej wymagający trening na siłowni, nie zastąpi tego w górach, dlatego tak bardzo ważne jest działanie na wysokości. Bez tego ani rusz.

Zimą w Karakorum panują trudne warunki. Gruba warstwa chmur, huraganowy wiatr, przeraźliwe zimno i przytłaczający brak słońca. To może wpłynąć na spadek morale. Czy da się wytrenować psychikę?

Nigdy nie można być pewnym, że się jest gotowym psychicznie na góry – bo to góry dyktują warunki. Na pewno trening hartuje psychikę i szlifuje zdolności do pokonywania własnych słabości. Wiadomo, że wytrzymałość najlepiej można sprawdzić w terenie. Ale radzimy sobie też na siłowni. Na przykład trening interwałowy jest bardzo wymagający psychicznie. By wykonać założenia, które są zaplanowane, trzeba wykrzesać z siebie, z własnej psychiki 110 procent mocy i przełożyć to na kondycję. Trzeba zmuszać się do działania, choć jest ciężko. Takie ćwiczenia między innymi hartują psychikę przed wyprawą.

Załóżmy, że dopisze pogoda, uda się założyć wszystkie obozy, a himalaiści będą w formie. Czy wtedy to technika i badania zdecydują o tym, kto ruszy do ataku szczytowego?

Nie. O tym będzie decydował kierownik wyprawy – Krzysztof Wielicki. To zawsze trudna decyzja, na nią składają się morale, to jak ktoś się sprawdza podczas wyprawy oraz wiele innych czynników. Ostatnie słowo zawsze jednak należy do kierownika. My jedynie możemy dawać pewne wskazówki, które mogą być wykorzystane tam na górze.

Mamy szanse na zdobycie zimą K2?

Wiem, że himalaiści są doświadczeni, mocno trenują i wkładają w przygotowania dużo serca. Ostatecznie to K2 powie ostatnie słowo i zdecyduje, czy pozwoli się zdobyć. Wierzę jednak mocno, że się uda. Zdobędziemy szczyt, a załoga bezpiecznie wróci do Polski.

Wyprawa zimowa na K2 ruszy do Pakistanu na przełomie roku. Na antenie RDC będziemy śledzić postępy naszych himalaistów.

Źródło:

RDC

Autor:

Przemysław Lis/mg