Polacy odkryli pustelnię z VI wieku. "Pierwszy sezon przekraczał najśmielsze wyobrażenia"

  • 22.06.2016 18:49

  • Aktualizacja: 13:56 15.08.2022

- W dolnych partiach zasypu znaleźliśmy ceramikę i najważniejsze - dokumenty na papirusie, na skórze i papierze z różnych epok. Napisane były różnymi językami, a wśród nich cymelium - fragment tekstu łacińskiego, co w Egipcie jest niezwykłą rzadkością - powiedział Włodzimierz Godlewski, archeolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Prof. Włodzimierz Godlewski odkrył w 1986 roku w oazie Fajum w Egipcie pustelnię z VI wieku. Opowiedział słuchaczom o tej niezwykłej, naukowej przygodzie. - Zaczęło się od inspiracji. Miejsce było nieznane, nie było go na mapie archeologicznej. Kilka lat wcześniej pojawiła się w zapiskach łacińskich i arabskich nazwa Naqlun. Znana badaczka Ewa Maria Wipszycka-Bravo, zbierając informacje o świętym Antonim, czytając jego listy, wśród tekstów znalazła, że to Antonii był inspiratorem założenia klasztoru w Naqlun w oazie Fajum. Ja byłem wtedy w Egipcie, a pani Ewa napisała do mnie list - powiedział Godlewski.

Przygoda naukowa

Archeolog opowiedział w audycji, że postanowił sprawdzić, ile było w tym prawdy. - Nie miałem kapelusza, więc nie wyglądałem jak Indiana Jones, ale pojechałem do Fajum, bo to ładne miejsce - piękna oaza. Pojechałem do klasztoru, który w dalszym ciągu istnieje. Był tam jedyny mnich i parę osób, które spędzało tam czas. Wówczas odbyłem drobną pielgrzymkę po okolicy. Po godzinie już wiedziałem, że są tam relikty znacznie starszego klasztoru, czy też znacznie starszego zespołu, w którym mieszkali eremici w wykutych w skałach pomieszczeniach. Archeolog patrzy pod stopy, nie dlatego, że to niebezpieczne, a dlatego, że można zobaczyć różne elementy, jak fragmenty ceramiki, których na pewno na taką pustynię nikt by nie przyniósł. Wędrując po niewysokich wzgórzach szukałem elementów i zastanawiałem się, czy fragmenty są naturalne, czy wykute ręką człowieka. W momencie, kiedy stwierdziłem, że odnalazłem  pomieszczenia, to nie miałem wątpliwości, że ktoś musiał je zagospodarować - opowiedział o swoim odkryciu profesor.

Rozpoczęcie badań

Archeolog powiedział w audycji, że potem wrócił do Kairu w celu ustalenia możliwości finansowych. - Przydałoby się odbyć tam przynajmniej miesięczną kampanię wykopaliskową. Trzeba było uzyskać zgody od różnych władz. Parę miesięcy potem odbyliśmy pierwszą kampanię. Wspierała mnie pani Wipszycka i małżeństwo Dobrowolskich. Rozpoznanie wypadło nadzwyczaj radośnie i obiecująco. Wybraliśmy trzy miejsca. Pierwszy sezon przekraczał najśmielsze wyobrażenia. Odsłoniliśmy pierwszy erem, zidentyfikowaliśmy fragment w zboczu wzgórza. Odkryliśmy szereg skrawków tekstów zapisanych po koptyjsku, grecku - opowiedział Godlewski.

Odkrywki

Naukowiec opowiedział, co znalazł w eremach, czyli miejscach życia mnichów-pustelników. - Na zboczu widoczna była szpara po czymś, co kiedyś mogło być grotą lub pomieszczeniem. Jak zajrzało się do środka to się wiedziało, czy jest naturalna, czy stworzona przez człowieka. Wchodzi się do pomieszczeń i odnajduje się zakamarki, doły zasobowe, nisze. W dolnych partiach zasypu znaleźliśmy ceramikę i najważniejsze - dokumenty na papirusie, na skórze i na papierze z różnych epok. Napisane były różnymi językami, a wśród nich cymelium - fragment tekstu łacińskiego, co w Egipcie jest niezwykłą rzadkością. Sama łacina w eremickim zespole to coś nadzwyczajnego. Nie wiedzieliśmy wówczas, że eremici czytali po łacinie. Zaczęliśmy się interesować, czym jest ten tekst. W ciągu miesiąca wiedzieliśmy, że jest to fragment "XI księgi Liwiusza Historii Rzymu". Ta księga jest nieobecna w naszej świadomości. Jest to jedyna księga, która nie istnieje. A ja znalazłem jej fragment. To było poważną zachętą. Nie znaleźliśmy reszty. Doszliśmy do wniosku, w jaki sposób on tam się znalazł. Najprawdopodobniej był on w oprawie kodeksu, który powstawał gdzieś w Afryce Północnej - powiedział Godlewski.

Wieloletnie badania

Archeolog opowiedział również o najnowszych odkryciach. - Jesienią ubiegłego roku prowadziliśmy badania o charakterze ratunkowym, ponieważ zniszczenia postępują. Odsłoniliśmy mały zespół mieszkalny dla jednego eremity. Normalnie w takich zespołach mieszkały dwie osoby, a w tym przypadku jedna. Erem składał się z dużego pomieszczenia, sypialni i kuchni. Dawny mieszkaniec zostawił zużyte rzeczy - powiedział naukowiec.

Godlewski powiedział, że to nie jest koniec prac. - Ta przestrzeń już jest całkowicie odsłonięta. Według naszej wiedzy jest około 80 eremów. Kilka z nich odsłoniliśmy. Mamy szereg dokumentów o osobach, które tam mieszkały. Pracujemy nadal. To program długoletni. Jest istotny, bo to największy zespół eremicki w Egipcie - wyjaśnił Godlewski.

Źródło:

RDC

Autor:

mb