Weronika Rokicka: obrzezanie kobiet jest praktykowane w około 30 krajach świata

  • 06.02.2016 09:30

  • Aktualizacja: 13:49 15.08.2022

- Są też takie kraje, w których procent okaleczonych kobiet jest bardzo wysoki, np. Somalia czy Erytrea. Tam prawie wszystkie kobiety przechodzą przez to. Największy sprzeciw chyba budzi to, że ten zabieg jest przeprowadzany w dzieciństwie, więc nie możemy mówić, że jest jakaś zgoda osoby, na której to się wykonuje - mówiła w "Sobotnim poranku" Weronika Rokicka z Amnesty International.

6 lutego obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Zerowej Tolerancji dla Okaleczania Żeńskich Narządów Płciowych. Gość Tomasza Stawiszyńskiego podkreśla, że "kwestia okaleczania kobiecych narządów płciowych długo pozostawała jakąś tajemnicą tych społeczeństw, które stosowały tę praktykę".


- Mniej więcej 20 lat temu zaczęło się głośniej mówić o tym problemie i ONZ zdecydowało, że trzeba zintensyfikować pracę nad tym, aby tę praktykę całkowicie wyeliminować i stąd też ustanowienie tego dnia - wyjaśnia Weronika Rokicka. - Oczywiście większości osób może kojarzyć się ten dzień z bardzo głośną książką "Kwiat Pustyni" i Waris Dirie, somalijską modelką, która w pewnym momencie swojego życia przyznała się, że została obrzezana i ona też była twarzą tej kampanii. Trzeba przyznać, że jej historia przyczyniła się też do tego, że szerzej usłyszeliśmy o tym problemie - dodaje.


Rytuał religijny?


Jak mówi Rokicka, w ok. 30 krajach na świecie ciągle jest stosowana praktyka obrzezania kobiet, głównie w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Tłumaczy, że zabieg ten wykonują zarówno muzułmanie, jak i chrześcijanie.


- Na początku osoby, które to praktykowały, uważały, że ma to związek z ich religią. Dzisiaj wiemy, że to były pewne lokalne praktyki, które uznano za wymóg religijny. To też wpłynęło na trwałość tego obrzędu. Tak naprawdę były dwa powody, dla których to robiono. Pierwszy to higiena. Uważano, że dzięki temu kobieta unika problemów zdrowotnych, co jest trudne do wyplenienia. Drugi powód to pewna forma kontroli nad seksualnością kobiet i to wydaje się być pierwotnym aspektem tej praktyki, że to jest sposób na to, żeby kobieta nie doznawała przyjemności podczas seksu i tym samym była mniej aktywna seksualnie - wyjaśnia gość "Sobotniego poranka".


Zero sterylności


Rokicka tłumaczy, że zabieg przeprowadzany jest w niehigienicznych warunkach i często prowadzi do zakażeń, a nawet śmierci. Dodaje, że kobiety, które przeżyły, muszą zmagać się z ogromnymi problemami przez całe życie.


- Mają problemy podczas ciąży i porodu. Trzeba powiedzieć, że o ile często dzieje się to w warunkach bardzo trudnych, to jeszcze 20 lat temu - i w sumie do tej pory, ale na mniejszą skalę - w tę praktykę byli zaangażowani lekarze i pielęgniarki, szczególnie w krajach takich jak Egipt. Kryminalizacja, czyli uznanie tego za przestępstwo, doprowadziła do tego, że rzeczywiście gdzieś spadła akceptacja społeczna dla tego typu praktyk i szczególnie mocno starano się przekonać personel medyczny, że tradycja to jedno, a drugie, że ten zabieg jest niezgodny z etyką lekarską - mówi.


Dodaje też, że w wielu krajach, np. Somalii czy Erytrei, odsetek okaleczonych kobiet jest bardzo wysoki, jednak "największy sprzeciw chyba budzi to, że ten zabieg jest przeprowadzany w dzieciństwie". - Więc tu nie możemy mówić, że jest jakaś zgoda osoby, na której to się wykonuje - podkreśla Rokicka.


Źródło:

RDC

Autor:

KG