Nielegalny pomnik na Woli. "Manipulacja historią" czy "upamiętnienie dziejów obozu"?

  • 18.01.2016 15:06

  • Aktualizacja: 13:48 15.08.2022

"Sprawa dotyczy manipulacji historią obozu koncentracyjnego, który znajdował się na woli na skwerze Pawełka. Od kilku lat jest pomnik i dane dezinformujące na temat obozu – główne fałszerstwa to powiększona co najmniej 10-krotnie liczba śmiertelnych ofiar, dodatkowe lokalizacje i tunel, w którym rzekomo miały być gazowane osoby. Dodatkowo, cała konstrukcja powstała bez zgody władz" - napisał do redakcji Rafał Maszkowski. Gośćmi audycji byli również - prof. Bogusław Kopka - historyk z Politechniki Warszawskiej, autor książki o historii obozu, Sławomir Nosowicz - przedstawiciel dzielnicy Wola oraz Andrzej Kończykowski - syn Henryka Kończykowskiego "Halicza" - plutonowego Armii Krajowej i ostatniego żyjącego żołnierza plutonu Felek 2. kompanii Rudy batalionu Zośka.

- Uwolnienie więźniów, którzy potem częściowo przyłączyli się do batalionu, walczyli w Powstaniu to jedno z największych zwycięstw "Zośki" - ocenił Andrzej Kończykowski. - Ojciec dość często mówił o zdobyciu Gęsiówki. Uwolniono 348 więźniów, praktycznie skazanych na śmierć. To byli głównie Żydzi. Elementem, do którego wracał Ojciec, jest to, że ten atak był bardzo dobrze zorganizowany, zginął tylko jeden żołnierz - opowiadał Kończykowski.


"Samowola"


Jak mówił Maszkowski, pomnik został postawiony bez uzgodnienia z ludźmi zarządzającymi terenem. - Ten pomnik na dziko znajduje się dość daleko od obozu, kilka kilometrów od niego - zaznaczył. - Według twórców miał być w 5 miejscach, a wiemy z publikacji historycznych, że był tylko jeden - przy ul. Gęsiej. Komora gazowa w tunelu jest pomysłem absurdalnym - bo ten tunel nie miał żadnego zamknięcia, chyba nawet nie miał żadnych szczelnych drzwi - wyliczał w audycji swoje zarzuty Maszkowski. Jak podkreślał prof. Kopka, badania wykazły, że w tym miejscu rzeczywiście nie było tunelu wykorzystywanego do gazowania więźniów.


"Władze niezainteresowane pomnikiem"


- O samym obozie i terenie getta pamiętano, używano nawet sformułowania "fabryka śmierci". Historia tego miejsca była żywa, ale w pewnym momencie została przerwana. Problem jest w pojawieniu się próżni i braku pamięci o tym, co miało miejsce po powstaniu w getcie warszawskim i przed Powstaniem Warszawskim - wyjaśniał prof. Kopka. W jego ocenie, instytucje państwowe nie były zainteresowanie postawienia pomnika upamiętniającego obóz, bo - jak mówił - okazało się, że Polacy i Żydzi mają wspólną historię.


- Po okresie PRL-u mało było wiadomo o tym obozie - mówił Maszkowski. - W którymś momencie zaczęto prowadzić akcję propagandową z fałszywą wizją obozu - dodał.


"Trudno odmówić upamiętnienia"


- To miejsce urosło w przeświadczeniu społecznym jako miejsce tragedii ofiar obozu. Trudno ludziom odmówić postawienia krzyża czy upamiętnienia - mówił Nosowicz.


Do dyskusji w studiu zapraszamy także słuchaczy. Czekamy na sygnały o sprawach, które warto poruszyć w programie “Jest sprawa”. Adres mailowy: jestsprawa@rdc.pl, tel. 022 645 90 90 (w trakcie audycji – od poniedziałku do czwartku w godzinach 14.00-15.00.). Adres pocztowy: “Jest sprawa” Polskie Radio RDC, ul. Myśliwiecka 3/5/7, Warszawa.

Źródło:

RDC

Autor:

gk