"Nędza uszczęśliwiona" w Polskiej Operze Królewskiej [recenzja]

  • 24.02.2018 09:03

  • Aktualizacja: 13:59 30.08.2022

Wracając do domu po najnowszej premierze Polskiej Opery Królewskiej - "Nędzy uszczęśliwionej" Kamieńskiego/Bogusławskiego, zdałem sobie sprawę, jak wielką lukę w naszym życiu muzycznym wypełniła ta najmłodsza placówka muzyczna Warszawy.
Bo gdzie moglibyśmy zobaczyć i usłyszeć np. "Alexandra i Apellesa" czy właśnie "Nędzę uszczęśliwioną" - pierwszą, zachowaną do dziś polską ope­rę? Dzięki śp. Stefanowi Sutkowskiemu przywrócona do życia po dwustu latach niebytu śpiewogra mniej więcej raz na dziesięć lat była pokazywana na scenie. Nie wystarczyło to jednak, by zakorzeniła się we współczesnej świadomości jako dzieło niezwykle ważne, powstałe w czasach, gdy na polskich scenach królowały wyłącznie dzieła zagraniczne. W "Nędzy uszczęśliwionej" wyraźnie słychać nawiązania do opery włoskiej czy niemieckiego singspielu, jednak po raz pierwszy pojawia się czysto polski element - polonez w arii Kasi z II aktu. Ten drobiazg świadczy o tym, że właśnie to dzieło Kamieńskiego i Bogusławskiego zostało uznane za pierwszą polską operę.

Na wyjątkową pochwałę zasługuje reżyser Jarosław Kilian, który ten archaiczny z dzisiejszego punktu widzenia utwór potrafił pokazać w sposób świeży, błyskotliwy i dowcipny. Przekonał także znakomitych artystów, którzy wraz z publicznością bawili się tym spektaklem, pokazując nie tylko wyjątkową sprawność wokalną, ale także wyśmienite aktorstwo. Nawet drobne gesty, czy mimika czemuś służyły i wywoływały u odbiorców zamierzony efekt. Wielkie brawa dla Małgorzaty Grzegorzewicz-Rodek, Agnieszki Kozłowskiej, Sylwestra Smulczyńskiego, Piotra Kędziory i Witolda Żołądkiewicza. Po raz kolejny zdała egzamin orkiestra POK, która pod batutą Tadeusza Karolaka pokazała, że ten zespół znakomitych muzyków potrafi grać pięknie i stylowo.

Jak zawsze byłem pełen podziwu dla scenografii, bowiem miniaturowa przestrzeń "bombonierkowej" sceny nie jest łatwa do zagospodarowania, trzeba więc to czynić prostymi, ale wysmakowanymi sposobami. I tak się stało.

Niemal dokładnie 240 lat po premierze w Pałacu Radziwiłłów (dziś Pałac Prezydencki na Krakowskim Przedmieściu) powstała realizacja "Nędzy uszczęśliwionej", którą każdy miłośnik jakże bogatej polskiej kultury powinien zobaczyć, nie nastawiając się jednak na odkrycie muzycznego arcydzieła, ale na rzetelną lekcję historii polskiego teatru i przemian społecznych w końcu XVIII wieku. Spektakl bowiem przenosi nas do barwnych czasów Stanisława Augusta, kiedy to oświecone koła skupione wokół monarchy, zaczynały nieśmiałe próby poprawy życiowych warunków najniższych klas.

"Nędza uszczęśliwiona" zainaugurowała w Polskiej Operze Królewskiej rok stulecia odzyskania niepodległości, a uroczysty wieczór rozpoczął się Hymnem Narodowym. Ten spektakl trzeba koniecznie zobaczyć!!!

Tadeusz Deszkiewicz

Źródło:

RDC