Prokuratura w Radomiu bada przyczyny śmierci 27-latka zatrzymanego w jednym z radomskich sklepów. Mężczyzna był tak agresywny, że ochrona wezwała policję. Na komisariacie zasłabł i został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł.
RDC
Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Chodzi o 27-latka, który 8 września został zatrzymany przez ochroniarzy w jednym z radomskich sklepów. Ponieważ zachowywał się agresywnie, wezwano policję. Na komisariacie mężczyzna zasłabł. Po przewiezieniu do szpitala, nad ranem, zmarł.
- Wstępne wyniki sekcji zwłok nie wykazały na ciele żadnych obrażeń, obrzęków czy wylewów - mówi prokurator Małgorzata Chrabąszcz.
Według wstępnych przypuszczeń, 27-latek mógł być pod wpływem dopalaczy. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów.