Ludzkie szczątki na budowie metra. Gursztyn: to dobry moment, aby urządzić tam miejsce pamięci

  • 08.12.2016 08:55

  • Aktualizacja: 14:04 15.08.2022

- Jest tam pusty placyk, który można by oznaczyć. Jest też ściana wtórnie użyta do budowy współczesnego budynku, ale ona pochodzi z okresu dawnej hali warsztatowej, w której przetrzymywano ludzi przed rozstrzelaniem. Kawałek tej ściany pozostał. Nie mamy w Warszawie i na Woli aż tak wiele pamiątek, żeby je lekką ręką burzyć - mówił w "Poranku RDC" Piotr Gursztyn - autor książki "Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona" i dyrektor programowy TVP.
Na placu budowy II linii metra znaleziono ludzkie szczątki. Stołeczny Ratusz poinformował o tym na konferencji prasowej poświęconej nadzorowi archeologicznemu podczas prac na Targówku i Woli. U zbiegu ulic Górczewskiej i Syreny znaleziono fragment szkieletu – to czaszka, żebra, a także kawałek paska od spodni. Archeolodzy zabezpieczyli szczątki, teraz będą próbowali ustalić przyczynę śmierci, a także płeć.

Poza ludzkimi szczątkami archeolodzy spodziewają się też natrafić na pozostałości militarne i przedmioty życia codziennego z okresu Insurekcji Kościuszkowskie, Powstania Listopadowego i dwóch wojen światowych.

"To było i nadal jest żywe"

Jak powiedział w "Poranku RDC" Piotr Gursztyn, zbieg ulic Górczewskiej i Syreny to bardzo charakterystyczne miejsce. - Najwięcej wskazań mówi, że to ofiary Rzezi Woli. Według mnie wypadałoby spróbować odtworzyć kod DNA tych szczątków i znaleźć krewnych. To jest wykonalne. Cały czas żyją osoby, które w tym czasie były dziećmi i dobrze pamiętają, kto zginął i jak zginął. To było i nadal jest żywe wśród wolskich rodzin - wyjaśnił dyrektor programowy TVP.

Gość RDC wspomniał, że stacja metra jest budowana od wschodniej strony ulicy Górczewskiej, niedaleko znajduje się wiadukt kolejowy, a tuż za nim miejsce największych straceń w czasie Rzezi Woli. - W głównym miejscu masakry trudno cokolwiek zrobić. Tam, w atmosferze skandalu, powstał bowiem salon samochodowy i ma jeszcze prawo funkcjonować przez kilka lat. Po drugiej stronie jest natomiast teren, który budowniczowie mają zamiar wykorzystać jako swoją bazę. To dobry moment, aby urządzić tam miejsce pamięci z jakąś kapliczką, małą izbą pamięci czy ścianą, na której można powiesić jakieś tablice - podkreślił Gursztyn.

Miejsce pamięci

Zwrócił uwagę, iż na Woli działa grupa społeczników, którzy od bardzo dawna postulują, aby to zrobić. - Jest tam pusty placyk, który można by oznaczyć. Jest też ściana wtórnie użyta do budowy współczesnego budynku, ale ona pochodzi z okresu dawnej hali warsztatowej, w której przetrzymywano ludzi przed rozstrzelaniem. Kawałek tej ściany pozostał. Nie mamy w Warszawie i na Woli aż tak wiele pamiątek, żeby je lekką ręką burzyć. Budowa metra na warszawskiej Woli jest więc doskonałym punktem wyjścia do upamiętnienia tego fragmentu na rogu Górczewskiej i Alei Prymasa Tysiąclecia. Nikomu by to nie kolidowało, to jedynie kwestia woli politycznej i pieniędzy - zauważył w "Poranku RDC" autor książki "Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona".

Rzeź mieszkańców stołecznej Woli trwała od 5 do 7 sierpnia 1944 r. Była to reakcja Adolfa Hitler na wieść o wybuchu polskiego zrywu. Według rozkazu przywódcy III Rzeszy każdy napotkany mieszkaniec miał zostać zabity, a Warszawa całkowicie zrównana z ziemią. W kilkudniowych egzekucjach na Woli zginęło - według różnych szacunków - od 40 do 60 tys. mieszkańców tej dzielnicy Warszawy (w sumie w czasie powstania warszawskiego zginęło ok. 150 tys. cywilów mieszkających w stolicy). Zabijanie na dużą skalę zakończyło się 7 sierpnia, ale w mniejszym stopniu trwało aż do 12 sierpnia. Rzeź Woli uznawana jest za jedną z największych zbrodni na polskiej ludności podczas II wojny światowej.

Źródło:

RDC,PAP

Autor:

mg