Legia Warszawa z najwyższymi przychodami w ekstraklasie

  • 23.05.2018 19:04

  • Aktualizacja: 23:27 25.07.2022

Legia Warszawa zajęła pierwsze miejsce w raporcie finansowym 2017 piłkarskiej ekstraklasy opracowanym przez firmę Deloitte, mimo znacznie mniejszych wpływów niż rok wcześniej. Łączne przychody klubów najwyższej ligi wyniosły 550,4 mln złotych.
Legia zwyciężyła siódmy raz z rzędu, ale jej przychód 138,3 mln jest gorszy o prawie 70 milionów od tego z 2016 roku (207,4 mln). Eksperci podkreślili, że spadek o jedną trzecią spowodowany jest przede wszystkim brakiem awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Występy w Europie kluczem

- Różnica to efekt braku występów w europejskich pucharach. Naszym celem minimalnym pozostaje runda grupowa Ligi Europejskiej - przyznał podczas środowej prezentacji raportu członek zarządu mistrzów Polski Łukasz Sekuła.

Drugie miejsce pod względem przychodów zajął ponownie Lech Poznań - 65,8 mln, czyli wzrost o 19 proc, a trzecie Lechia Gdańsk - 39,9 mln.

Jagiellonia Białystok, Śląsk Wrocław i Lech zwiększyły swoje przychody o co najmniej 10 mln w odniesieniu do roku 2016. Wzrost odnotowało dziewięć klubów.

[caption id="attachment_231687" align="aligncenter" width="435"]fot. Twitter fot. Twitter[/caption]

Przychody klubów ekstraklasy wyniosły w 2017 roku 550,4 mln, dla porównania rok wcześniej 578,9 mln. Tym razem autorzy opracowania pokusili się o policzenie kwot z transferów zagranicznych. Wygenerowały one dodatkowe 145,2 mln (najwięcej Lech 56 mln, Legia - 34, Lechia - 22), co oznacza, że wliczając te dane łączna kwota wzrosłaby do 695,6 mln.

Ponad pół miliarda łącznego przychodu

- Cieszy, że znów przekroczyliśmy sumę pół miliarda złotych przychodu. Plasujemy się wśród lig średnich i tych bardziej dynamicznie się rozwijających. Jest szansa na wzrost ze względu m.in. na nowe kontrakty ze sprzedaży praw medialnych. Ponadto mamy jedne z najbardziej nowoczesnych infrastruktur stadionowych w Europie, do tego dochodzi kwestia budowy stadionu w Szczecinie i powrót do rozmów dotyczących obiektu w Płocku. Średnia frekwencja kibiców w rundzie finałowej wyniosła 10,5 tys. i do takiej trzeba dążyć, aby przekroczyć 3 mln osób w sezonie. To wynik porównywalny do ligi portugalskiej, do której nam najbliżej - skomentował prezes zarządu Ekstraklasy S.A. Marcin Animucki.

Jeśli chodzi o porównanie do lig zagranicznych pod względem finansowym, polska ekstraklasa z przychodami na poziomie 129 mln euro w roku 2017 prezentuje się na poziomie zbliżonym np. do ligi szkockiej - 149 mln i austriackiej - 161 mln (sezon 2015/16). Wpływy z dnia meczowego w ekstraklasie są wyższe niż w lidze duńskiej, a z transmisji większe niż w lidze szkockiej, austriackiej i szwedzkiej.

Lech z najwyższą frekwencją

Poznański klub wygrał klasyfikację frekwencji ze średnią na poziomie 20,5 tys. widzów na meczu. - To ponad dwa razy więcej niż średnia w całej ekstraklasie - zauważył Przemysław Zawadzki, dyrektor w dziale audytu, ekspert Sports Business Group Deloitte.

Całkowita średnia frekwencja spadła z 9,6 do 9,4 tys. kibiców. Najmniej ich było na meczach Bruk-Betu Termaliki Nieciecza - 2,8 tys. i Sandecji Nowy Sącz - 1,7. Ostatni z klubów cały sezon rozegrał korzystając w roli gospodarza ze stadionów w Niecieczy i Mielcu. Po zmianie przepisów w kolejnych latach do takich sytuacji już nie będzie dochodzić.

Źródło:

PAP

Autor:

PG