Krzysztof Hetman: w reformie oświaty dobro uczniów jest na samym końcu

  • 30.11.2016 12:47

  • Aktualizacja: 14:03 15.08.2022

- Chyba nikogo nie trzeba dziś przekonywać, że w reformie oświaty dobro ucznia jest na samym końcu, a samorządy poniosą ogromne koszty związane z tą pseudo-reformą - komentował w RDC europoseł Krzysztof Hetman (PSL).
Sejm nie zgodził się na odrzucenie w pierwszym czytaniu projektów: Prawa Oświatowego i Przepisów wprowadzających Prawo Oświatowe, o co wnioskowały PO i Nowoczesna. Projekty, zakładające m.in. likwidację gimnazjów, trafią do prac w komisjach edukacji i samorządu. Zgodnie rządowymi projektami, zmienić ma się struktura szkół w Polsce. W miejsce obecnie istniejących szkół, mają być: ośmioletnia szkoła podstawowa, czteroletnie liceum i pięcioletnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane. Zmiany miałyby rozpocząć się od roku szkolnego 2017/2018.

- Chyba nikogo nie trzeba dziś przekonywać, że w tej reformie dobro ucznia jest na samym końcu, a samorządy poniosą ogromne koszty związane z tą pseudo-reformą - komentował gość RDC. - Przez ostatnie kilkanaście lat samorządy inwestowały bardzo duże pieniądze w gimnazja po to, żeby dzieciaki miały na jak najwyższym poziomie nie tylko nauczanie, ale też infrastrukturę - argumentował swoją opinię Hetman. W związku z tym - jak przekonywał - te wydatki w ogóle nie są uzasadnione.

"Największe koszty dla dzieci z wiejskich ośrodków"

- To nie będzie zero-jedynkowa zmiana, w której zmieni się po prostu tabliczkę "gimnazjum" na "szkoła podstawowa" - podkreślił europoseł. W jego ocenie, największą krzywdę reforma wyrządzi dzieciom z terenów wiejskich. - To one poniosą największy koszt tej reformy. Jeśli zostawi się je niemal do 15 roku życia w szkołach wiejskich, często malutkich, to będą ponownie przechodziły traumę, kiedy będą szły do dużych miast do szkoły średniej - komentował. Dodał, że w ostatnich latach udało się zasypać przepaść między dziećmi z terenów miejskich i wiejskich. - Teraz ona pojawi się ponownie - alarmował Hetman.

Według gościa RDC, argumenty dotyczące agresji wśród młodzieży gimnazjalnej również nie są trafne. - Czy jeśli zmienimy szyldy, to unikniemy negatywnych zdarzeń? Czy te dzieciaki staną się grzeczniejsze? - pytał. Zdaniem polityka, w Polsce demonizuje się młodzież. - Nie jest tak źle, jak się pokazuje. Nagłaśnia się tylko te negatywne, skrajne przypadki - powiedział i dodał, że sama idea likwidowania gimnazjów jest "oburzająca", bo środowisko, które dziś chce tej reformy, kilkanaście lat temu głosowało za wprowadzeniem gimnazjów.

Źródło:

RDC, PAP

Autor:

gk