Kronika Filmowa. "Widzowie patrzyli na ekran, by zobaczyć to, co zapiera dech w piersiach"

  • 28.10.2016 18:14

  • Aktualizacja: 14:02 15.08.2022

- Twórcy kina, bracia Lumière, pod koniec XIX wieku zwrócili uwagę, że widzowie są zainteresowani migawkami, krótkimi informacjami ze świata. Rozesłali swoich pracowników po całym świecie, by realizowali takie migawki, rejestrowali to, co się ciekawego wydarza. To pokazywanie rzeczywistości ujęło nas, jako widzów i cywilizację związaną wokół sztuki filmowej - tak o początkach kronik filmowych na świecie mówił w RDC Marek Cieśliński, autor książek "Piękniej niż w życiu. Polska Kronika Filmowa 1944-1994" i "Polska Kronika Filmowa. Podglądanie PRL-u".

- Kronika filmowa to taki wynalazek i środek komunikacji, który przypisany jest kinu. To nie tylko działanie w obszarze kina polskiego. Jako gatunek ma już ponad 100-letnią historię - realizowana była w wielu krajach, między innymi w Chinach, Stanach Zjednoczonych i Związku Radzieckim - mówił Cieśliński. Jak tłumaczył, był to sposób prezentowania aktualności, które docierały do widzów w tych kanałach, gdzie odbiorców było najwięcej, czyli właśnie w salach kinowych.


Migawki


Gość RDC opowiadał, że w latach 70-tych stwierdzono, że skoro telewizja jest atrakcyjna, to trzeba pokazywać kronikę właśnie w telewizji. - Miała podwójny żywot - na ekranach kin każdy seans rozpoczynał się od dziesięciominutowego wstępu wyznaczonego kroniką filmową. Była wyświetlana też w telewizji, ale się nie przyjęła - wspominał.


- Twórcy kina, bracia Lumière, pod koniec XIX wieku zwrócili uwagę, że widzowie są zainteresowani migawkami, krótkimi informacjami ze świata. Rozesłali swoich pracowników po całym świecie, by realizowali takie migawki, rejestrowali to, co się ciekawego wydarza. To pokazywanie rzeczywistości ujęło nas, jako widzów i cywilizację związaną wokół sztuki filmowej - opowiadał gość audycji.


"Niegdysiejszy Teleexpress"


Przyznał, że widzowie patrzyli na ekran, by zobaczyć to, co zapiera dech w piersiach. - Dzisiaj widzom trudno to sobie uzmysłowić - przyznał i dodał, że dziś bombardują nas sygnały napływające absolutnie zewsząd. - Mamy smartfony, tablety, komputery, dookoła mnóstwo reklam - wyliczał.


Zdaniem Cieślińskiego, Polska Kronika Filmowa była "niegdysiejszym Teleexpressem". - To był dziesięciominutowy magazyn złożony z kilku czy kilkunastu tematów, każdy z nich trwał kilkadziesiąt sekund, były na bardzo różne tematy. To musiało wciągać - opowiadał. Gość Cezarego Polaka zwrócił uwagę, że na świecie kroniki filmowe były pokazywane do końca lat 70-tych, kiedy telewizja zupełnie wyparła ten sposób komunikowania. - U nas była pokazywana do połowy lat 90-tych, to jest pewien fenomen - ocenił.


Zrujnowana Warszawa, socrealizm, PRL


Polska Kronika Filmowa ukazywała się od 1944 roku. - Najpierw to były zapisy zniszczonej, nieistniejącej Warszawy. Potem to lata stalinowskie, czyli lata estetyki nazywanej socrealizmem, mobilizacji do pracy zespołowej na rzecz państwa pod kierunkiem wiodącej siły politycznej - opowiadał Cieśliński. - To taka estetyka, gdzie w kronice widać głównie piękne dziewczyny na traktorach, chłopów, którzy oddają swoje plony do państwowych magazynów, widać hutników i górników - wyliczał.


- Później jest rok 1956, tak zwana odwilż, przełom polityczny i kronika nagle zupełnie się zmienia. Pokazuje ponure ciemne obrazy rzeczywistości, pokazuje, że w Polsce żyje się bardzo źle, że relacje między ludźmi są trudne. Później zaczął się okres tzw. małej stabilizacji -  oglądamy samochody - Syrenkę, pralkę Franię, obserwujemy obyczajowość PRL-u - wspominał gość RDC.


Źródło:

RDC

Autor:

gk