Gol w końcówce zdecydował o spadku do niższej dywizji. Polska-Włochy 0:1

  • 15.10.2018 00:24

  • Aktualizacja: 23:47 25.07.2022

Polska przegrała w Chorzowie z Włochami 0:1 (0:0) w meczu piłkarskiej Ligi Narodów. Wiadomo już, że biało-czerwoni zajmą ostatnie miejsce w grupie i spadną do Dywizji B. To czwarty mecz drużyny narodowej pod wodzą Jerzego Brzęczka bez zwycięstwa. Od pierwszych minut na placu gry pojawił się kapitan Wisły Płock Damian Szymański.
W miniony czwartek biało-czerwoni przegrali, również w Chorzowie, z Portugalią w Lidze Narodów 2:3. W porównaniu z tamtym spotkaniem trener Jerzy Brzęczek dokonał w niedzielę sześciu zmian w podstawowym składzie.

Połowa dla Włochów

W pierwszej jedenastce nie było Łukasza Fabiańskiego, Artura Jędrzejczyka (wszedł w końcówce spotkania), Rafała Kurzawy, Krzysztofa Piątka, lekko poobijanego Grzegorza Krychowiaka oraz pauzującego za żółte kartki Mateusza Klicha.

Szansę otrzymali natomiast bramkarz Wojciech Szczęsny, lewy obrońca Arkadiusz Reca, pomocnicy Jacek Góralski, Karol Linetty i Damian Szymański, a w ataku partnerem rozgrywającego 101. mecz w kadrze Roberta Lewandowskiego był Arkadiusz Milik.

Pierwsza połowa zdecydowanie należało do drużyny Italii. W bramce gospodarzy znakomicie spisywał się jednak Szczęsny, a dwukrotnie uratowała go poprzeczka. Już w pierwszej minucie trafił w nią po strzale z ok. 20 metrów Jorginho. W 30. minucie po szybkiej akcji i dośrodkowaniu z prawej strony Federico Chiesy bliski zdobycia bramki był Lorenzo Insigne, ale on także kopnął w poprzeczkę.

Refleks Szczęsnego

Od tego czasu coraz więcej pracy miał Szczęsny, grający na co dzień w Juventusie Turyn. Na przykład w 35. minucie popisał się świetną interwencją po uderzeniu głową swojego klubowego kolegi, doświadczonego Giorgio Chielliniego (piłka jeszcze pod drodze skozłowała), a tuż przed przerwą obronił groźny strzał Alessandro Florenziego. W kilku innych sytuacjach również górą był polski golkiper.

Od początku drugiej połowy trener Brzęczek wpuścił na boisko dwóch skrzydłowych - Kamila Grosickiego oraz rozgrywającego 104. mecz w kadrze Jakuba Błaszczykowskiego. To nieco zmieniło obraz gry, Polacy nie bronili się już tak desperacko, zaczęli wreszcie stwarzać okazje.

Jednej z nich nie wykorzystał w 57. minucie Grosicki, jego strzał z dość ostrego kąta obronił Gianluigi Donnarumma.

Kolejne minuty przyniosły groźniejsze akcje Włochów. Po jednej z nich trafili nawet do siatki, ale gol nie został uznany z powodu spalonego. Niedługo potem w świetnej sytuacji znalazł się Federico Bernardeschi, jednak źle trafił głową w piłkę.

Piłka meczowa

W 70. minucie ponownie przed szansą stanął Grosicki (po dokładnym podaniu Lewandowskiego) i znów lepszy okazał się Donnarumma, a dobitka Milika była niecelna.

Losy meczu rozstrzygnęły się w doliczonym czasie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zamieszaniu piłkę z bliska skierował do bramki Cristiano Biraghi.

To był czwarty mecz w roli selekcjonera Brzęczka i czwarty bez zwycięstwa (dwa remisy i dwie porażki). Trwa też zła seria Roberta Lewandowskiego, który nie zdobył bramki w kadrze w swoim szóstym meczu z rzędu (nie grał we wrześniu z Irlandią).

Reprezentacja Polski przeszła do historii jako pierwsza, która spadła do niższej dywizji w Lidze Narodów w premierowej edycji tych rozgrywek. Ostatnie miejsce w grupie będzie miało również wpływ na rozstawienie drużyn w rozpoczynających się w marcu 2019 kwalifikacjach mistrzostw Europy.

Składy:

Polska: Wojciech Szczęsny - Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek, Arkadiusz Reca (87. Artur Jędrzejczyk) - Damian Szymański (46. Kamil Grosicki), Jacek Góralski, Piotr Zieliński, Karol Linetty (46. Jakub Błaszczykowski) - Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik.

Włochy: Gianluigi Donnarumma - Alessandro Florenzi (84. Cristiano Piccini), Leonardo Bonucci, Giorgio Chiellini, Cristiano Biraghi - Marco Veratti, Jorginho, Nicolo Barella - Federico Bernardeschi (80. Kevin Lasagna), Lorenzo Insigne, Federico Chiesa.

Po meczu powiedzieli:

Jerzy Brzęczek (trener reprezentacji Polski): - Celem podstawowym są eliminacje mistrzostw Europy, ale chcieliśmy za wszelką cenę zostać w Dywizji A. Nasza gra nie była taka, jak oczekiwaliśmy. Jesteśmy oczywiście rozczarowani, że spadamy jako pierwsi do Dywizji B. Pierwsze spotkanie w Bolonii było najlepsze, pozostałe słabsze. Dla drużyny, dla nas wszystkich to jest trudny moment. Jest dużo zasłużonej krytyki, ale wolę, aby to przyszło teraz, bo będziemy silniejsi na przyszłość. Jako piłkarz też przeżyłem takie momenty, kryzysy i negatywne komentarze.

Roberto Mancini (trener reprezentacji Włoch): - Wierzyłem do końca, że jesteśmy w stanie wygrać. Zawsze tak robię. Ale nawet, gdybyśmy zremisowali czy przegrali, niczego by to w naszej drodze do dorastania nie zmieniło. A to długa droga, by jak najlepiej przygotować się do eliminacji i później do występu w mistrzostwach Europy.

Kamil Grosicki (pomocnik reprezentacji Polski): - Uważam, że stworzyliśmy sobie sytuacje, które powinniśmy wykorzystać i mogliśmy nawet wygrać. Nie udało się. Bardzo boli ten stracony gol. Jest w nas pewna blokada, nie możemy przełamać się od mistrzostw świata. Wierzę, że wrócą jeszcze chwile radości. Co do mojej sytuacji, od razu miałem myśl, by uderzać bez przyjęcia, wewnętrzną częścią stopy. Niestety, źle trafiłem w piłkę, piętą, dlatego poszybowała w środek bramki, a włoski bramkarz nie miał problemu z obroną. Od trenera zależy, jaką taktyką gramy. W drugiej połowie nasza gra wyglądała jednak nieco lepiej, bo stwarzaliśmy sobie okazje. Czeka nas wiele pracy, ale potencjał w tej drużynie jest. Szkoda, że żegnamy się z dywizją A, bo zawsze chce się grać z najlepszymi. Przed nami kwalifikacje mistrzostw Europy i w nich musimy zaprezentować się jak najlepiej.

Arkadiusz Milik (napastnik reprezentacji Polski): - Z pewnością nie zasługiwaliśmy dziś na zwycięstwo, bo Włosi byli lepszym zespołem, kontrolowali przebieg spotkania. Myślę jednak, że mogliśmy ten mecz zremisować. Bardzo szkoda bramki straconej w takich okolicznościach, w doliczonym czasie gry. Co do naszego ustawienia i jego zmiany, zawsze decyzje w tym zakresie należą do trenera. Chcemy realizować nakreślone nam założenia jak najlepiej, jednak czasami nie wszystko wychodzi i było to dziś widać. Nie umieliśmy dłużej utrzymać się przy piłce, a także wyprowadzać kontrataków, gdy byliśmy w niskiej obronie. Nie ma się jednak sensu załamywać, trzeba patrzeć w przyszłość.

Źródło:

PAP

Autor:

PG