Fiasko rozmów pielęgniarek z dyrekcją Centrum Zdrowia Dziecka

  • 24.05.2016 18:37

  • Aktualizacja: 21:42 25.07.2022

Od wtorku rano w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka trwa strajk pielęgniarek, które domagają się m.in. podwyżek. Ministerstwo Zdrowia apeluje o zmianę formy protestu dla bezpieczeństwa pacjentów. Negocjacje pielęgniarek z dyrekcją szpitala mają być wznowione w środę.

Strajk polegający na odejściu od łóżka chorego pielęgniarki rozpoczęły we wtorek o godz. 7 rano; ma być prowadzony do odwołania. O godz. 9 rozpoczęły się rozmowy pielęgniarek z dyrekcją szpitala, ich wznowienie zaplanowano na środę rano.


Jak poinformował resort zdrowia, we wtorek do domu wypisano 78 pacjentów; protest nie jest prowadzony na oddziałach anestezjologii i intensywnej terapii oraz na oddziałach neonatologii, patologii i intensywnej terapii noworodka. Nie podjęto decyzji o ewakuacji szpitala.


Odsyłani pacjenci


Rzeczniczka Instytutu "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" Katarzyna Gardzińska poinformowała, że część pacjentów została odesłana do innych placówek, a niektórzy zostali wypisani. Dodała, że chodzi o pacjentów z gastroenterologii, będą także odsyłani pacjenci z kardiochirurgii. Placówka chce zwiększyć liczbę lekarzy na oddziałach. - Staramy się zapewnić bezpieczeństwo naszym pacjentom - podkreśliła.


Jak informowały pielęgniarki, odziały, w których może dojść do bezpośredniego zagrożenia życia (np. blok operacyjny i Oddział Intensywnej Terapii i Patologii Noworodka), pracują w ramach ustalonego grafiku z wyłączeniem dyżurów zleconych. Na innych oddziałach jest strajk - są tam po dwie pielęgniarki, w tym oddziałowa.


"Nikt nie ucierpi"


- Z naszego powodu nikt nie ucierpi - zapewniła przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy IPCZD Magdalena Nasiłowska. Dodała, że dzieci nie zostały przeniesione do innych placówek ze względu na strajk, ale z powodu szkolenia lekarzy, którzy wyjechali do Aten.


Pielęgniarki zapewniły, że nie chciały dopuścić do sytuacji, jaka obecnie ma miejsce w instytucie. - Jesteśmy ostatnimi osobami, które by chciały, żeby zdrowie i życie pacjenta było zagrożone - podkreśliła Nasiłowska. Przeprosiła wszystkich rodziców, których leczenie dzieci zostało zaburzone.


Za mało pracowników


Jak dodała, pielęgniarek w IPCZD jest coraz mniej, bo ich zarobki są niekonkurencyjne w stosunku do innych szpitali, a wymagania wobec nich - bardzo duże. Zaznaczyła, że pielęgniarki nie oczekują zmniejszenia wymagań, ale podniesienia wynagrodzeń, by zachęcić nowe osoby do podjęcia pracy w Instytucie i powstrzymać obecną kadrę przed odejściem. Oszacowała, że każdego dnia w instytucie brakuje ok. 70 pielęgniarek. - Nawet jak nie będzie strajku, to za chwilę w tym szpitalu nie będzie miał kto pracować. Bezpieczeństwo jest dawno już zaburzone, dlatego że nas jest za mało na oddziałach; nie ma chętnych do pracy - mówiła. Pielęgniarki wskazywały, że z obiecanych 400 zł podwyżki dotychczas otrzymały 200 zł.


Nasiłowska dodała, że pielęgniarki były gotowe do rozmów od 17 maja, ale dyrekcja placówki nie podjęła działań w tym kierunku. We wtorek po południu Nasiłowska poinformowała, że rozmowy „stanęły o godz. 10”. - Nie ma żadnych nowych informacji ze strony dyrekcji, żadnej propozycji, która by mogła zakończyć strajk – powiedziała. Przyznała, że dyrekcja zaproponowała pielęgniarkom 60 zł w formie premii. Nasiłowska nie chciała odpowiedzieć na pytanie, jaka kwota usatysfakcjonowałaby pielęgniarki, zaznaczyła jednak, że oczekują podwyżki do podstawy wynagrodzenia, a nie premii.


Rozmowy mają być wznowione w środę o godz. 9.

Źródło:

PAP

Autor:

RDC