Dr Filipecki: hasło "wolne od GMO" często funkcjonuje w nieuczciwym marketingu

  • 21.07.2016 09:02

  • Aktualizacja: 13:57 15.08.2022

- W Polsce na półkach nie mamy produktów, w których zawartość substancji pochodzącej od genetycznie modyfikowanego organizmu przekracza ustawowy poziom - przekonywał w "Poranku RDC" dr Marcin Filipecki (SGGW).

Prawo i Sprawiedliwość proponuje przesunięcie terminu wejścia w życie zakazu stosowania pasz GMO o kolejne cztery lata. Zakaz stosowania pasz GMO został wprowadzony ustawą w 2006 roku i miał wejść w życie po upływie dwóch lat od daty ogłoszenia. Termin został przesunięty na 1 stycznia 2013, a później na 1 stycznia 2017. Teraz przygotowywany jest projekt ustawy o paszach, który ponownie przesuwa termin - na 1 stycznia 2021 roku. PiS proponuje również tworzenie stref upraw GMO.


Popkulturowy obraz


- GMO to organizm, w którym zmieniono geny metodami, które w przyrodzie nie występują. Jednak coraz częściej dowiadujemy się, że takie mechanizmy jednak w przyrodzie występują, więc mamy spory problem z definiowaniem GMO. Najczęściej kontrowersje dotyczą roślin - tłumaczył w RDC dr Filipecki. - Dodaje im się na przykład gen odporności na szkodnika czy chorobę lub geny, które sprawiają, że produkty wyprodukowane z tych roślin są bardziej trwałe i wolniej się psują - mówił. W jego ocenie, nasza świadomość jest kształtowana przez przekaz popkulturowy. - Trudno nam odczepić się od wizji np. Hulka czy Avatara, którzy są bohaterami modyfikowanymi genetycznie - uważa dr Filipecki.


Nieuczciwy marketing


- W Polsce na półkach nie mamy produktów, w których zawartość substancji pochodzącej od GMO przekracza ustawowy poziom. Sprawdzanie tego na etykietach nie ma sensu, jeśli chce się dociec prawdy. Natomiast hasło "wolne od GMO" często funkcjonuje w nieuczciwym marketingu. Jaja od kur karmionych karmą niezawierającą GMO są oznakowane jako niby lepsze – to nie ma żadnego pokrycia w rzeczywistości - podkreślił gość "Poranka RDC".


Badania wielopokoleniowe


Dr Filipecki przekonywał, że zmodyfikowane rośliny, które służą do produkcji paszy, są bardzo dobrze przebadane pod względem odżywczym i wpływu na konsumenta. - Są równorzędne z roślinami, które dotychczas stosowaliśmy - wyjaśniał. - Już wiele widzimy, są już wyniki badań wielopokoleniowych. One ewidentnie pokazują tylko tyle, że jedząc odmianę A i B obserwujemy pewne różnice, a jedząc odmianę C, która jest zmodyfikowana, też widać pewne różnice, ale w zakresie tego, co napotykamy na co dzień - zaznaczył.


Kukurydza


Gość Grzegorz Chlasty zwrócił również uwagę, że nasiona roślin GMO są trochę droższe niż zwykłe, ale zysk rolnika jest większy, ponieważ dodane cechy często prowadzą do tego, że rolnik ogranicza użycie chemii i oprysków na polu. - Cecha, która jest dopuszczona na polach europejskich, to modyfikacja w kukurydzy, która powoduje, że sama się broni przed larwami motyli. Okazało się, że przy okazji tej modyfikacji, kukurydza ma mniej mykotoksyn, również rakotwórczych - powiedział.


Źródło:

RDC

Autor:

gk