"Donald Trump będzie musiał zweryfikować swoje dotychczasowe opinie"

  • 23.01.2017 09:20

  • Aktualizacja: 14:05 15.08.2022

- Po pierwsze trzeba rozmawiać, to jest kluczowe. Nie ma najmniejszego sensu obrażanie się na samym początku, kiedy Trump jeszcze nic nie zrobił - mówił w "Poranku RDC" Michał Kobosko (Atlantic Council).

Republikanin Donald J. Trump, który w listopadowych wyborach pokonał Demokratkę Hillary Clinton, został w piątek zaprzysiężony na Kapitolu na 45. prezydenta USA. W mowie inauguracyjnej obiecał "przeniesienie władzy z Waszyngtonu" i przywrócenie jej Amerykanom.


Trump, któremu w oczach jego wyborców nie zaszkodziły najbardziej szokujące wypowiedzi i obietnice, stał się nieoczekiwanym przywódcą milionów Amerykanów zbuntowanych przeciw elitom politycznym i opiniotwórczym, które ich zdaniem utrwalają status quo sprzeczne z ich interesami i dobrem kraju. Jego opinie w sprawach międzynarodowych - podważanie wartości sojuszy USA, ugodowa postawa wobec Rosji i podziw dla dyktatorów - niepokoiły przywódców państw sprzymierzonych, którzy obawiali się, że objęcie przez niego władzy może doprowadzić do dalszego regresu demokracji na świecie i osłabienia globalnego przywództwa USA.


- Po pierwsze trzeba rozmawiać, to jest kluczowe. Nie ma najmniejszego sensu obrażanie się na samym początku, kiedy Trump jeszcze nic nie zrobił - komentował w "Poranku RDC" Michał Kobosko (Atlantic Council). Zwrócił uwagę, że nie zrealizował nawet tego, co zapowiadał w czasie kampanii - podpisania rozporządzeń, które miały unieważniać wszystko, co podpisał poprzedni prezydent Barack Obama. Kobosko zwrócił także uwagę na to, że administracja Trumpa jest zdekompletowana. - Trump zaczyna bez swojej ekipy, ma około 20 osób, a kilkaset stanowisk jest nieobsadzonych - podkreślił gość audycji. - Doszło do tego, że część urzędników Obamy została poproszona o to, żeby pozostać na stanowiskach, bo inaczej straszyłyby puste gabinety - dodał i ocenił, że to nie jest płynne przejęcie władzy. Zdaniem gościa RDC, przywódcy innych państw powinni być aktywni, rozmawiać z administracją Trumpa. - Myślę, że Trump sam będzie musiał zweryfikować swoje opinie. Jego urzędnicy i sekretarze nie we wszystkim się z nim zgadzają. To będzie ucieranie się w Waszyngtonie nowych realiów, ale niekoniecznie tak fatalnych, jak to się rysuje - powiedział Kobosko.  




- Czy Donalda Trumpa jeść nożem, łyżką czy widelcem, przekonamy się dopiero po jego pierwszych decyzjach i wypowiedziach, rozmowach i wizytach międzynarodowych - skomentował Agaton Koziński (Polska The Times). W jego opinii, po Trumpie trzeba spodziewać się wszystkiego, bo jest "nieobliczalny". - Ale to znaczy wszystko i nic jednocześnie - zaznaczył gość RDC. - Musimy zaczekać, aż to się zacznie zapełniać treścią - dodał.


Koziński zwrócił uwagę, że Europa przyjmuje Trumpa z dużym sceptycyzmem czy wręcz niechęcią, dominuje strach przed nim, a nie nadzieje. Powiedział, że przypomina mu to sekwencję wydarzeń po wybuchu kryzysu finansowego z 2008 roku. - Amerykanie niemal natychmiast uruchomili system, który Europejczykom wydawał się zupełnie absurdalny. A skończyło się na tym, że bezrobocie w Stanach jest rekordowo niskie, gospodarka ma się całkiem nieźle. A Europa dwa lata po tym, jak powiesiła psy na Ameryce, sama wprowadziła te same rozwiązania. Wcale bym się nie zdziwił, jeśli będziemy przeżywali to samo z Donaldem Trumpem - mówił Koziński.



Andrzej Godlewski (Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej) zwrócił uwagę, że "to nie jest tak, że Trump jest teraz przywódcą tak silnym i autonomicznym, że sam może zmienić świat". - Kiedy Bill Clinton był prezydentem, bogactwo Ameryki i Unii Europejskiej było większe niż Chin - zaznaczył. Zwrócił uwagę, że teraz dochód narodowy Chin jest taki, jak USA, a lada moment będzie większy. - Chiny chcą być liderem nie tylko produkcji, ale także innowacyjnej gospodarki - mówił gość audycji.


Źródło:

RDC, PAP

Autor:

gk