Debata oksfordzka. "Demokracja w Polsce jest zagrożona"

  • 13.02.2016 15:55

  • Aktualizacja: 13:49 15.08.2022

Za nami kolejna debata z cyklu akademickich debat oksfordzkich organizowanych przez British Alumni Society, Ośrodek Analiz Politologicznych UW, Fabrykę Filmu i Szkołę Liderów. Za tezą "Demokracja w Polsce jest zagrożona" opowiedzieli się: Jakub Skrzypczyk, Justyna Wiśniewska-Grzelak, Błażej Zawadzki i prof. Jerzy Stępień, prorektor Uczelni Łazarskiego i były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Natomiast przeciwko niej byli: Kryspin Radzio, Michał Wypij, Katarzyna Cukierska i prof. Andrzej Zybertowicz z Kancelarii Prezydenta.

Partnerami wydarzenia są: British Council, Oxford Univeristy Press, Young Talent Management, Oxford and Cambridge Society of Poland, American Alumni Association. Patronem medialnym jest www.mediumpubliczne.pl


Ograniczenie demokracji


Jak przekonuje Jakub Skrzypczyk, "istnieją poważne przesłanki, żeby sądzić, że demokracja w Polsce jest zagrożona" i jako przykład podaje "rozmydlenie trójpodziału władzy".


- Proszę zauważyć, kto w Polsce jest premierem, kto jest liderem głównej partii rządowej i w jaki sposób przebiega ta dynamika. Proszę spojrzeć na migawki w Parlamencie, w którym do prezesa Kaczyńskiego przychodzi wiele osób, konsultując decyzje, a z kolei prezes Kaczyński przywołuje Beatę Szydło, żeby mówić o swoich racjach (...). W doświadczonych demokracjach jest tak, że lider głównej siły rządowej staje na czele rządu. Natomiast mam wrażenie, że w Polsce jest zupełnie odwrotnie (...). Jest pewna grupa zachowań demokratycznych, która powinna być przestrzegana przez partię rządzącą, aby utrzymać klimat demokratyczny. Najgorszą sytuacją jest to, kiedy używa się demokratycznych sposobów po to, aby ograniczać tę demokrację - mówi Skrzypczyk.


"Demokracja sama się reguluje"


- Propozycja próbuje nam wrzucić pewne rzeczy, które zaburzają i rozmydlają nasze myślenie czy percepcję na temat obecnej sytuacji w Polsce - zaznacza Kryspin Radzio.


Przypomina, że - zgodnie z definicją Karla Poppera - "demokracja jest wtedy, kiedy partie rządzące zdają władzę".


- W Polsce zdarza się to notorycznie. To normalna sytuacja. Prawo i Sprawiedliwość przegrało wybory, oddało władzę Platformie Obywatelskiej. PO przegrało, oddało ją PiS. To naturalna kolej rzeczy - wyjaśnia.


Dodaje, że demokracja jest wtedy, "kiedy każda ze stron, podczas swobodnej dyskusji, może porozmawiać, a jej obawy są również respektowane przez władzę". - To jest demokracja, która sama siebie reguluje - podkreśla.


Sztuka kompromisu


- Dzieje się u nas źle. Między innymi zachodnie media mówią o tym, że demokracja w Polsce jest w niebezpieczeństwie - mówi Justyna Wiśniewska-Grzelak.


Tłumaczy, że to nie znaczy, że wcześniej było wszystko w porządku, bo "były też niewłaściwe rzeczy".


- Demokracja to również sztuka kompromisu, a obecnie widać, że nie ma tego. Różne decyzje są podejmowane nie dla dobra obywateli czy nawet dobra większości, ale dla partii, co jest naprawdę niezrozumiałe - komentuje Wiśniewska-Grzelak.


Antypatie i fobie


Michał Wypij podkreśla, że "trudno mówić o argumentach w kontekście pewnej fobii czy antypatii do konkretnej, jednej osoby".


- Jakbyśmy to rozdzielili na język prawa, to by się okazało, że nikt go nie łamie, a jedyne zagrożenie czy jakaś fobia są oparte na pewnej antypatii, która dojrzewała przez lata. Tylko czy to jest dowód na to, że demokracja w Polsce jest zagrożona? - mówi. - Druga sprawa, to że trudno przyjąć mi za argument opinie niektórych mediów zachodnich (...) i w życiu bym się nie zdobył na to, żeby to było przyczynkiem do tezy, że "demokracja w Polsce jest zagrożona". (...). Dzisiaj wobec zagrożeń zewnętrznych nie możemy sobie pozwolić, aby państwo kierowało się polityką bylejakości - dodaje.


"Trzeba widzieć ciąg zdarzeń"


Prof. Jerzy Stępień podkreśla, że dzisiejsza debata "ma na celu nie tylko przećwiczenie w przerzucaniu argumentami, ale wszyscy czujemy, że jesteśmy tutaj po to, aby dyskutować o rzeczach najważniejszych".


- Są różne modele, ale istotą sądownictwa konstytucyjnego, tak jak to zostało sformułowane jeszcze w latach '30, jest to, że jest w stanie uchylić niekonstytucyjna ustawę - komentuje sprawę Trybunału Konstytucyjnego. - Dotąd nikt nie próbował w Polsce nie opublikować orzeczenia. Nikt nie był zmuszany. Nawet groźbą prokuratury. Na tym właśnie polega istotna rzeczy - dodaje.


Tłumaczy, że "jeśli jakikolwiek polityk stawia się ponad prawem, to w tym momencie mamy do czynienia ze złamaniem nie tylko demokracji, ale i porządku konstytucyjnego".


- Nie można w oderwaniu analizować tych wszystkich zdarzeń. Trzeba widzieć ich ciąg. To jest już bardzo poważny zamach na demokrację i państwo prawa. Moim zdaniem jest to zamach o charakterze rewolucyjnym. Może jeszcze normalni ludzie nie czują tego, bo w ich otoczeniu jeszcze nic się nie zmieniło i nikt nie wyrzucił ich z pracy, ale za chwilę to może nastąpić - podkreśla prof. Stępień.


"Ofiary percepcji"


- Jakość rządzenia nie ma żadnego związku z tym, czy demokracja jest zagrożona, czy nie. Można kiepsko rządzić w ramach wszystkich procedur demokratycznych i dobrze rządzić w ramach autorytarnych. To jeden przykład pokazujący, że za pomocą emocji próbuje się zarządzać wyobraźnią - mówi prof. Andrzej Zybertowicz.


Tłumaczy, że "demokracja to taka roślina, która musi być codziennie podlewana, bo inaczej usycha".


- Tym codziennym podlewaniem jest aktywność obywatelska. I teraz zastanówmy się, czy aktywność obywatelska wzrosła czy zmalała w ostatnim okresie - komentuje.


Dodaje, że obecna sytuacja, w jakiej znalazła się Polska, wynika z "kluczowego błędu percepcji".


- Jeśli go rozsuniemy, to właściwa diagnoza sytuacji jest taka - demokracja zawsze może być zagrożona przez bierność obywateli i nadużycia władzy, ale poziom zagrożenia demokracji w Polsce istotnie zmalał. Dlaczego? Ponieważ zostały otworzone kanały komunikacji, które wcześniej były  zablokowane - wyjaśnia prof. Andrzej Zybertowicz. - Jesteście ofiarami percepcji, ale ten błąd jest uleczalny - dodaje.


Podsumowanie


Błażej Zawadzki podkreśla, że przeciwnicy tezy "Demokracja w Polsce jest zagrożona" wypowiadali się nie na temat.


- Bronili tezy, że jest demokracja w Polsce, bo jest. My mówimy, że jest ona zagrożona (...) działaniami podejmowanymi przez nową władzę. Wielu ludzi dostało motywację do tego, aby wychodzić, bo wolności nie zauważamy, kiedy ją mamy, ale jeśli jej brakuje, to idziemy po nią na ulice jak po powietrze - mówi Zawadzki.


Z kolei Katarzyna Cukierska, która jest przeciwko tezie, twierdzi, że "propozycja odwoływała się często do uczuć, nastojów czy niepokojów".


- Było dużo ogólników (...). Mam wrażenie, że coraz bardziej uczymy się rozmawiać i że w razie gdyby demokracja była zagrożona, to polskie społeczeństwo będzie stało na jej straży - komentuje Cukierska.



W studiu RDC debatę skomentowali: Mateusz Luft, Jarosław Ziółkowski (Magazyn Kontakt), Jakub Jałowiczor (Fronda.pl) oraz Jakub Dymek (Krytyka Polityczna).

Źródło:

RDC

Autor:

KG