Czerwiec'76. "Komunistyczna propaganda próbowała to przedstawić jako zamieszki złodziei"

  • 26.06.2016 23:14

  • Aktualizacja: 21:45 25.07.2022

- Myślę, że skutki Czerwca'76 są raczej w mentalności zbiorowej, bo na pewno to było wielkie zwycięstwo propagandy komunistycznej. One poniekąd trwają do dziś. Jeśli rozmawiamy o 1976 w Radomiu, to mówimy o wypadkach, wydarzeniach czerwcowych, a rzadko kiedy pojawia się słowo protest. Komunistyczna propaganda próbowała to przedstawić jako zamieszki złodziei - powiedział Tomasz Tyczyński, kierownik Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli.
40 lat temu, 25 czerwca 1976 roku, w wielu zakładach pracy zorganizowano strajki w związku z ogłoszoną przez rząd podwyżką cen. Na ulicach Radomia, Ursusa i Płocka odbyły się pochody i manifestacje zakończone starciami z milicją. W Radomiu podczas walk ulicznych zginęły dwie osoby - Jan Łabędzki i Tadeusz Ząbecki, przygnieceni przyczepą ciągnikową wypełnioną betonowymi płytami, którą próbowali zepchnąć w kierunku milicjantów. Protesty brutalnie stłumiła milicja i SB. W całym kraju aresztowano ok. 2,5 tys. osób.

Zwolnienia z pracy

Zatrzymywani w Radomiu, Ursusie i Płocku stawali przed kolegiami i sądami. W Ursusie w dwóch procesach skazano siedem osób na kary od trzech do pięciu lat więzienia. Wielu ludzi zwolniono z pracy. - Wszystkie te wydarzenia, kryzysy i protesty w okresie PRL, mają cechy wspólne. Był to bunt przeciwko władzy komunistycznej - powiedział Tomasz Leszkowicz, redaktor naczelny Histmag.org oraz pracownik Instytutu Historii PAN.

Błędy władzy komunistycznej

Leszkowicz opowiedział w audycji o błędach, jakie popełniały ówczesne władze. - Komuniści rządzący PRL z jednej strony uczyli się na swoich błędach. W 1956 roku w Poznaniu główną rolę odegrało wojsko w czołgami. W 1976 roku wysłano oddziały milicyjne ZOMO. Powstały one po to, żeby mieć czym tłumić takie demonstracje. Natomiast w 1976 roku przyczyną protestu były podwyżki ceny, czyli identycznie, jak w roku 1970 na Wybrzeżu. Nie wszystko było przemyślane do końca przez władze komunistyczne - powiedział Leszkowicz.

Skutki Czerwca'76

O wydarzeniach Czerwca'76 opowiedział również Tyczyński. - Dwa, trzy lata po 1976 roku obserwowałem, że wycofano wszelkie inwestycje centralne. Ale władza komunistyczna działała jak dyktatorska - kijem i marchewką. Te inwestycje potem znów się pojawiły - powiedział w audycji.

Tyczyński opowiedział również o proteście i skutkach Radomskiego czerwca. - To nie jest tak, że Radom był zaniedbany. Dalej był miastem wojewódzkim po 1976 roku. Myślę, że skutki Czerwca'76 są raczej w mentalności zbiorowej, bo na pewno to było wielkie zwycięstwo propagandy komunistycznej. One poniekąd trwają do dziś. Jeśli rozmawiamy o 1976 w Radomiu, to mówimy o wypadkach, wydarzeniach czerwcowych, a rzadko kiedy pojawia się słowo protest. Komunistyczna propaganda próbowała to przedstawić jako zamieszki złodziei. Na Wybrzeżu też to próbowano zrobić, ale w Radomiu im się udało. Radomianie po części w to uwierzyli, bo były wybite szyby - akty wandalizmu i kradzieże. W pamięci zbiorowej przetrwał wstyd i zażenowanie. Wszystko odbiło się w świadomości, bo to był spontaniczny protest, z którego nie wyłonili się liderzy. Tu nie było tak jak cztery lata później w Stoczni Gdańskiej. W Radomiu nie było osób, które potrafiły nadać opowieści. Tu zostały relacje o zwierzęcej brutalności, jaką potraktowano protestujących - wyjaśnił Tyczyński.

Zwycięstwo?

Tyczyński opowiedział również o świadomości radomskich robotników. - To paradoks radomskiego czerwca, bo ten protest był zwycięski. Władza bardzo szybko wycofała się z podwyżek i zawiązała się mała solidarność, z której cztery lata później wzięła się Solidarność. Radomianie długo nie mieli poczucia zwycięstwa, nie mieli poczucia siły i społecznego działania - opowiedział. 

Źródło:

RDC, PAP

Autor:

mb