Cyrk bez zwierząt. "Przyszedł moment, kiedy cała nagromadzona energia zaczęła przynosić efekty"

  • 13.02.2016 09:30

  • Aktualizacja: 13:49 15.08.2022

- Cyrki ze zwierzętami to normalne przedsiębiorstwa, które zarabiają pieniądze, mają rytm pracy i w sezonie jest on dość uciążliwy dla zwierzęcia. Ono nie ma wyboru kiedy, z kim i w jaki sposób zacznie się bawić. Musi robić to, co mu się nakaże, ponieważ jest elementem jakiejś maszyny do zarabiania pieniędzy - mówił w "Sobotnim poranku" Dariusz Gzyra, działacz na rzecz zwierząt i publicysta.
Władze kilkunastu miast w Polsce odmówiły wynajmowania terenów miejskich cyrkom, które mają w programie występy zwierząt.

- Rozpoczęła się lawina, którą tak naprawdę zapoczątkował prezydent Biedroń, czyli działania na rzecz zwierząt, które są wykorzystywane do pracy w rozrywce człowieka - mówi gość Tomasza Stawiszyńskiego.


Nowa fala zainteresowania problemem


Dariusz Gzyra przypomina, że pierwsze działania na rzecz cyrkowych zwierząt były prowadzone w Polsce już w latach 80-tych ubiegłego wieku.


- Można mówić, że tego typu protesty mają długą tradycję w Polsce (...). Temat cyrku ze zwierzętami zawsze był na ostatniej stronie gazety. Nigdy nie było to traktowane jako ważny element życia społecznego (...). Nowa fala zainteresowania tym problem i wreszcie jakieś konkretne rozwiązania to efekt pracy wielu ludzi - podkreśla.


Jak tłumaczy, impulsem do działań była decyzja prezydenta Słupska - Roberta Biedronia - "który powiedział, że nie będzie, jako władza lokalna, przeznaczał gruntów miasta na potrzeby cyrków ze zwierzętami".


- Po prostu powiedział "nie" i mógł to zrobić. Jak tak zrobił, to okazało się, że prezydenci wielu miast poszli w jego ślady i mamy falę lokalnych zakazów. To nie jest zakaz ustawowy, bo w ustawie mamy wciąż wpisane, że wykorzystywanie zwierząt w cyrkach jest legalne pod jakimiś zastrzeżeniami. To jest bardzo dużo, bo okazuje się, że tych miast jest wiele - komentuje Gzyra.


Maszyny do zarabiania pieniędzy

Tomasz Stawiszyński przypomina, że "często mówi się, że zwierzęta, gdyby nie chciały się bawić, to by nie wchodziły na scenę". Dariusz Gzyra podkreśla, że trzeba rozróżnić "umiejętność zabawy zwierzęcia" od "umiejętności dostosowania się do wymogów człowieka i pracy dla niego".


- Cyrki ze zwierzętami to normalne przedsiębiorstwa, które zarabiają pieniądze, mają rytm pracy i w sezonie jest on dość uciążliwy dla zwierzęcia. Ono nie ma wyboru kiedy, z kim i w jaki sposób zacznie się bawić. Musi robić to, co mu się nakaże, ponieważ jest elementem jakiejś maszyny do zarabiania pieniędzy. Jego wola, co jest dla niego dobre, a co złe, jest poza jego decyzją - zaznacza gość RDC.


Tłumaczy, że jest "to klasyczny przypadek poświęcenia interesu zwierzęcia dla jakiejś potrzeby ludzkiej, tylko w tym przypadku nie jest ona pierwszorzędna".


- O ile rozumiem śmiertelny głód, to w tym przypadku jest to trudne. Czy jest to jedyna rozrywka? Nie. Czy istnieją na świecie cyrki, które wspaniale funkcjonują, również w sensie przedsiębiorczym, i nie wykorzystują zwierząt? Tak. To są duże przedsiębiorstwa, które jeżdżą po całym świecie (...). Łatwo zrozumieć, że te protesty są słuszne, ponieważ tam dochodzi do nadużyć na każdym etapie - wyjaśnia Gzyra.


Źródło:

RDC

Autor:

KG