Broń chemiczna zanieczyści Bałtyk na kilkaset lat? "Może dojść do sporej katastrofy"

  • 20.02.2017 21:03

  • Aktualizacja: 14:07 15.08.2022

- Po II wojnie światowej zatopiono w Bałtyku bardzo dużo broni chemicznej. Ona jest jeszcze stosunkowo bezpieczna, ponieważ komponenty chemiczne w małym stopniu mieszają się z wodą. Niemniej jednak jest to według nas narastająca bomba ekologiczna. Te pojemniki wcześniej czy później korodują i rozszczelniają się - mówił w "Rynku opinii" Maciej Iwankiewicz - członek zarządu Europejskiej Fundacji Kosmicznej.
Jak powiedział Maciej Iwankiewicz, Morze Bałtyckie jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych akwenów morskich na świecie. - Wynika to z dwóch przyczyn. Po pierwsze jest ono bardzo płytkie i spływa do niego dużo rzek z terenów mocno uprzemysłowionych, rolniczych i o dużym zagęszczeniu ludności. Druga przyczyna to fakt, że Bałtyk nie wymienia wody z oceanami - wyjaśnił.

Ścieki komunalne

Dodał, że Morze Bałtyckie zmaga się z dwoma rodzajami zanieczyszczeń. - Pierwszy to zanieczyszczenie ludzkie, czyli ścieki komunalne i przemysłowe. Bałtyk jeszcze w okresie międzywojennym był morzem o dużej przejrzystości, ale ogromny rozwój urbanizacji i przemysłu spowodował, że spłynęło do niego bardzo dużo ścieków - zauważył Iwankiewicz.

Wspomniał, że te ścieki zostały już trochę uporządkowane, ponieważ przez ostatnie kilkanaście lat rozbudowano oczyszczalnie ścieków i można powiedzieć, że pozbyliśmy się problemów ze ściekami komunalnymi. Zwrócił jednak uwagę, że cały czas spływają ścieki rolnicze, które wnoszą wiele tzw. "użyźniaczy" i powodują, że glony oraz sinice ogromnie się rozrastają.

Broń chemiczna

Członek zarządu Europejskiej Fundacji Kosmicznej powiedział o najpoważniejszym - jego zdaniem - problemie, z którym zmagać się w przyszłości będą państwa bałtyckie. - Po II wojnie światowej zatopiono bardzo dużo broni chemicznej. Ona jest jeszcze stosunkowo bezpieczna, ponieważ komponenty chemiczne w małym stopniu mieszają się z wodą i leżą po protu na dnie. Niemniej jednak jest to według nas narastająca bomba ekologiczna. Te pojemniki wcześniej czy później korodują, rozszczelniają się i może dojść do sporej katastrofy - podkreślił gość RDC.

Zauważył, że kilkanaście procent substancji, które mogą się uwolnić, jest w stanie zanieczyścić Bałtyk na kilkaset lat. - Na świecie podejmowane są oczywiście próby rozwiązań technologicznych, ale są one bardzo kosztowne i tylko jedno konsorcjum zajmuje się usuwaniem oraz neutralizacją tych bojowych środków chemicznych. Koszt takiego przedsięwzięcia oszacowano na kilka do kilkunastu miliardów dolarów, a sam proces trwałby około 10-20 lat - powiedział Iwankiewicz.

Możliwe rozwiązania

Przyznał, że to zmotywowało Europejską Fundację Kosmiczną, żeby zidentyfikować, gdzie leży ta broń. - Z grubsza wiadomo, że to Głębia Gotlandzka, okolice Bornholmu i polskie wybrzeże. Po drugie trzeba sprawdzić, którędy i jakie prądy roznoszą to po Bałtyku, a później stworzyć systemy ostrzegania - tłumaczył.

Dodał, że drugą kwestią jest przygotowanie rozwiązań typu roboty, które mogłyby szkodliwe substancje w jakiś sposób wydobywać, a być może neutralizować na dnie. - To również ogromne wyzwanie dla przemysłu chemicznego, ale potrzebne są decyzje krajów bałtyckich - mówił w "Rynku opinii" Maciej Iwankiewicz.

Źródło:

RDC

Autor:

mg