"Bombowy" radny za swój primaaprilisowy żart może stracić mandat

  • 13.04.2016 17:53

  • Aktualizacja: 21:36 25.07.2022

1 kwietnia, w prima aprilis, do PCK w Ciechanowie zadzwonił pijany dowcipniś i poinformował o podłożeniu bomby. "Tygodnik ciechanowski" ustalił, że był to radny z gminy Gołymin. Swoim żartem postawił na nogi miejscową policję. Teraz - oprócz 8 lat więzienia - grozi mu także utrata mandatu radnego.
Jak się okazuje, chwilę potem radny wystraszony faktem, że jego koleżanka z PCK już nie odbiera telefonu, sam zdzwonił na policję z zamiarem odkręcenia żartu. I to ten sygnał wywołał natychmiastową reakcję służb. Pracownicy PCK zostali ewakuowani, a budynek sprawdzony przez pirotechnika.

58-latek na krótko trafił do aresztu. I mimo że w przeszłości był ławnikiem sądowym, to przyznaje, że nie wiedział, że za swój żart może stracić mandat radnego. Uważa też, że policja wykazała się niepotrzebną nadgorliwością. Co ciekawe, "bombowy" radny dzwonił też do urzędu gminy Gołymin, ale jego żart zignorowano po tym, jak został rozpoznany po głosie. Stało się to tylko dlatego, że mężczyzna ma dość charakterystyczną wadę wymowy.

Na razie nie wiadomo, o jaką karę będzie wnioskowała prokuratura, ale jeśli zapadnie wyrok skazujący, to mężczyzna będzie musiał odejść z rady gminy. Nie wykluczone też, że zostanie obciążony kosztami policyjnej akcji.

Źródło:

RDC

Autor:

Agnieszka Milewska