"Bez normalnej pracy w parlamencie trudno mówić o normalnym systemie demokratycznym"

  • 11.01.2017 12:43

  • Aktualizacja: 14:05 15.08.2022

- Pan prezydent ma nadzieję, że opozycja wycofa się z protestu, który nadal trwa. On jest niepotrzebny, nie przynosi korzyści parlamentaryzmowi, ale również szkodzi samej opozycji - mówił w "Polityce w samo południe" Marek Magierowski - dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta.
Platforma Obywatelska zaproponowała przerwę w obradach Sejmu do 18 stycznia oraz przedstawiła projekt uchwały ws. rozwiązania kryzysu parlamentarnego i budżetowego. - Daliśmy szansę PiS na legalne, zgodne z prawem wyjście z kryzysu parlamentarnego, w który wpuściło nas PiS i marszałek Marek Kuchciński. Jeżeli PiS nie jest zainteresowane rozwiązaniem konfliktu, a jego eskalacją, na ten scenariusz też jesteśmy oczywiście gotowi - powiedział przed rozpoczęciem Konwentu Seniorów Sławomir Neumann.

Polityk PO uważa, że przerwa w obradach Sejmu daje PiS szansę, aby zastanowiło się nad przyjęciem projektu uchwały autorstwa Platformy. Jak dodał, jeśli marszałek Sejmu będzie chciał rozpocząć kolejne posiedzenie Sejmu, będzie to jasny sygnał, że PiS nie zależy na rozwiązaniu kryzysu, a jedynie na eskalacji.

Opozycja wycofa się z protestu?

Magierowski podkreślił, że prezydent Duda po wydarzeniach w Sejmie 16 grudnia "był pierwszym politykiem w Polsce, który uznał, że sytuacja nabrzmiała na tyle i stała się na tyle poważna, że powinien jako głowa państwa interweniować". Przypomniał, że prezydent wówczas wydał specjalne oświadczenie, a potem zainicjował rundę mediacji.

Jak powiedział w RDC Marek Magierowski, prezydent Andrzej Duda z ubolewaniem przyjął informację, że nie udało się dojść do porozumienia. - Dziwne było zachowanie Ryszarda Petru, który najpierw wystąpił z pewną propozycją, a potem się z niej wycofał, co było kroplą, która przelała czarę goryczy i sprawiła, że nie doszło do kompromisu - zaznaczył.

Rzecznik prezydenta zwrócił uwagę, że Andrzej Duda chce, żeby parlament wrócił do normalnego trybu pracy. - Bez normalnej pracy w parlamencie trudno mówić o normalnym systemie demokratycznym. Pan Prezydent ma nadzieję, że opozycja wycofa się z protestu, który nadal trwa. On jest niepotrzebny, nie przynosi korzyści parlamentaryzmowi, ale również szkodzi samej opozycji - podkreślił gość RDC.

Zainteresowanie Zachodu

Magierowski przyznał również, że szczyt zainteresowania Polską w pewnym sensie minął i dla zachodnich mediów to skompilowanie sytuacji politycznej w Polsce jest na tyle duże, że wiele z nich "machnęło już ręką" na to, co się dzieje w naszym kraju. - Tak naprawdę, kiedy przyjeżdżają tutaj dziennikarze, to widzą, że nic groźnego się nie dzieje. Dodatkowo wszystkie informacje o problemach opozycji - wyprawie Ryszarda Petru do Portugalii i słynnych fakturach Mateusza Kijowskiego - wprowadzają dla nich dyskomfort - zauważył.

Wyjaśnił, iż większość dziennikarzy opisujących Polskę miała dotychczas czarno-biały obraz sytuacji. - Była to krystalicznie czysta opozycja i "zamordystyczny reżim". Okazuje się jednak, że ta opozycja wcale nie jest taka krystaliczna, a "reżim" wcale nie jest taki zamordystyczny - powiedział w "Polityce w samo południe" Marek Magierowski - dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta.

Reforma edukacji

- Nie wiem, czy zasadne jest zbieranie podpisów pod inicjatywą referendalną w momencie, kiedy ta ustawa została podpisana, kiedy samorządy i szkoły tak naprawdę - może nie wszystkie - ale przygotowują się od jakiegoś czasu do tej reformy. I pan prezydent sam - rozmawiając z samorządowcami - słyszał od nich, że w wielu przypadkach oni wręcz wyrażają satysfakcję - powiedział Magierowski.

Reforma wywołuje liczne protesty: samorządowców, rodziców, ZNP przygotowuje strajk generalny w oświacie i wspólnie m.in. z partiami opozycyjnymi chce zorganizować ogólnopolskie referendum w sprawie reformy.

Magierowski zarzucił, że dzisiejsi zwolennicy referendum to "ci sami ludzie", którzy odrzucili obywatelską propozycję referendum dotyczącego poprzedniej reformy w edukacji, która obniżała wiek rozpoczęcia nauki w szkole podstawowej z siedmiu do sześciu lat. - Podpisy pod nią zostały tak naprawdę odrzucone przez Sejm, w którym wtedy większość miała PO i PSL. I tam też pojawiło się - przypomnę - pytanie nie tylko o 6-latki, ale też właśnie o przywrócenie dawnego systemu szkolnictwa. Więc szczególnie w przypadku tych polityków dzisiejszej opozycji - nie mają oni tak naprawdę mandatu do tego, żeby wspierać instytucję referendum akurat w tym konkretnym przypadku - ocenił Magierowski.

Podkreślił, że reforma edukacji powinna zostać wdrożona jak najszybciej. - Oczywiście z pełną dbałością o to, by wątpliwości wokół niej, przede wszystkim wątpliwości samorządowców i dyrektorów szkół zostały rozwiane. I tu jest oczywiście ogromne zadanie dla pani minister, która będzie kierowała procesem wdrażania tej reformy - powiedział Magierowski.

Przypomniał, że prezydent chce aktywnie monitorować wdrażanie reformy i w tym celu mianował swoim doradcą prof. Andrzeja Waśkę, który jest jednocześnie szefem sekcji edukacyjnej w Narodowej Radzie Rozwoju. Dodał, że prezydent podpisał ustawy wprowadzające reformę edukacji w ostatnim możliwym konstytucyjnie terminie, ponieważ miał "wiele wątpliwości".

Źródło:

RDC,PAP

Autor:

mg