Wiadomości
Udostępnij:
77 lat po tajemniczej zbrodni. "Zginęło 96 osób, a ciągle nie wiemy, kto i dlaczego strzelał"
-
11.01.2017 20:48
-
Aktualizacja: 14:05 15.08.2022
Nie ma winnych, nie ma nazwisk ofiar ani jasnych powodów, dla których zginęli. 77 lat temu hitlerowcy rozstrzelali 96 osób między wydmami tzw. Szwedzkich Górek. Była to jedna z pierwszych zbrodni niemieckich w Warszawie. Jak przypomniał Dominik Gadomski, do egzekucji na Szwedzkich Górkach doszło w święto Trzech Króli, 6 stycznia 1940 roku. - Kilka dni wcześniej, w nocy z 26 na 27 grudnia 1939 doszło też do zbrodni w Wawrze - dodał.
Nie wiadomo, kto strzelał
Gość RDC wyjaśnił, że Szwedzkie Górki to mniej więcej teren obecnego lotniska Bemowo. - Nie udało się ustalić, gdzie dokładnie strzelano do ludzi - zwrócił uwagę Gadomski. - Na pewno możemy powiedzieć, że zginęło 96 osób, wśród nich Władysław Guteszust, Marian Gutowski lub Sutowski i Kazimierz Makowski - to jedyne zidentyfikowane ofiary - podkreślił. Jak dodał, wiadomo też, że szczątki osób pomordowanych na Szwedzkich Górkach są pochowane na cmentarzu w Palmirach pod Warszawą, na skraju Puszczy Kampinoskiej. - Na tym nasza wiedza się kończy - przyznał historyk. Tłumaczył, że ekshumacja przeprowadzona w 1947 roku była efektem informacji mieszkańców Boernerowa i Chomiczówki, którzy mówili, że pamiętają takie wydarzenia.
Zbrodnia w Wawrze
Gadomski opowiedział także w audycji o zbrodni w Wawrze, która - w odróżnieniu od tej na Szwedzkich Górkach - jest doskonale udokumentowana. - Tam zastosowano typową odpowiedzialność zbiorową - za śmierć dwóch niemieckich żołnierzy zabitych przez polskich przestępców odpowiedziało 107 mieszkańców Wawra - mówił. Zwrócił uwagę, że za śmierć Niemców odpowiadali przestępcy, którzy zbiegli z więzienia, a nie przypadkowe osoby. - Niemieckie wojsko chodziło po domach Wawra i Anina, żołnierze wyciągali z nich ludzi. Był zaaranżowany sąd polowy, ale prawdopodobnie nikt nie mógł się wypowiedzieć - dodał gość RDC. Podkreślił, że zbrodnia w Wawrze była pierwszą taką zbrodnią podczas II Wojny Światowej w Polsce - nikt się nie spodziewał masowych mordów, łapanek, getta. - To był początek okupacji - zaznaczył. Zdaniem historyka, można założyć, że egzekucja na Szwedzkich Górkach przebiegła podobnie. - Niepokojące jest podobieństwo dat - tu i tu święto. Coś tu jest na rzeczy, ale trudno powiedzieć co - przyznał. - To na dobrą sprawę mogła być decyzja, która zapadła na bardzo niskim szczeblu - dodał gość RDC.
Apel o kontakt
Gadomski zaapelował także w audycji do osób, które miały lub mają rodziny na Boernerowie lub Chomiczówce, o rozmowę z najbliższymi, przejrzenie rodzinnych archiwów i kontakt, aby można było poszerzyć wiedzę o tych dramatycznych wydarzeniach i upamiętnić ofiary zbrodni na Szwedzkich Górkach.
Źródło:
Autor:
gk